
Chociaż teraz wydają debiutancki album, nie są to kompletni amatorzy pozbawieni talentu. Nie lubię określenia supergrupa, ale chyba ono wydaje się pasować idealnie dla tego zespołu. PROCES działa od dwóch i tworzy go dość eklektyczna mieszanka: wokalista Piotr Połać (Bracia Figo Fagot), gitarzysta Piotr Rutkowski (Spirit) oraz perkusista Dariusz Brzozowski (Hunter).
Początek jest dość spokojny, bo takie są wybrane na singla „Dzieci”, gdzie dominuje akustyczna gitara aż do refrenu, gdy dochodzi do mocniejszego wejścia (pod koniec wszystko staje się znacznie intensywniejsze, gdzie gitara zaczyna powoli szaleć w rytm uderzeń perkusji). Ciężej i ostrzej jest w przypadku „Czerwonego światła”, tylko w mostku jest krótka chwila na złapanie oddechu, by wejść do wyciszonego „Cyklu” ze „strzelającą” perkusją oraz szybkiego niczym seria z kałacha „Na dobre i na złe”, pełnego mroku i niepokoju (podobnie brzmi dość wyciszony, ale pełen tłustego basu „Odwyk”, gdzie pojawia się pod koniec soczysty riff).
Niemal metalowe „PokoleNIE” ma w sobie wściekłość (krzyki w zwrotkach), ale też jest bardzo melodyjny i nie wyklucza się to ze sobą. Ascetyczne i mroczne „1988” uderza wplecioną elektroniką oraz minimalistycznymi dźwiękami perkusji, by w połowie szarpnąć gitarą (równie mocna pod tym względem jest „Smuga”). Bluesowe „Nie ma nas” przygnębia swoim klimatem oraz zapętloną elektroniką. To jednak są przerwy przed siarczystymi ciosami pokroju „Kieratu” (z krzyknięciami w zwrotkach i zadziorniejszą gitarą) i „Schematu”.
Zaskakują tutaj najbardziej dwie rzeczy. Po pierwsze wokal Połacia, którego delikatne, jak i agresywne oblicze sprawdza się tutaj bez problemu w tym rockowym wydaniu. Druga sprawa to niegłupie teksty dotyczące takich spraw jak rozstanie (pokazane z perspektywy dziecka), zarobienie, dziecięca wrażliwość, walka z nałogami. I to wszystko trzyma w zainteresowaniu do ostatniego utworu. I jestem pozytywnie zaskoczony tym PROCES-em, więc czekam na następny krok.
7,5/10
Radosław Ostrowski




