
Od kilkunastu lat jest organizowany konkurs “Pamiętajmy o Osieckiej”, gdzie młodzi i aspirujący artyści mierzą się z dorobkiem jednej z największych autorek tekstów. Ale dopiero w 2011 roku udało się wygrać mężczyźnie – Marcinowi Januszkiewiczowi. Teraz wokalista i aktor postanowił wydać własne interpretacje utworów Osieckiej, z którymi koncertuje po kraju. Więc jak brzmi zapis “Osieckiej po męsku”?
Zaskakująco dziwacznie, bo nowa wersja “Niech żyje bal” miesza reggae, jazzem (skrzypce) oraz beatboxem. Dziwaczna mieszanka, ale brzmiąca bardzo odświeżająco oraz kreatywnie. Tak samo jestem pod wrażeniem wyboru piosenek, które niekoniecznie są pierwszymi lepszymi dziełami z tekstami Osieckiej. Tak jest z bardzo melancholijną “A ja wolę moją mamę” ze skocznymi smyczkami oraz łagodnymi klawiszami w tle czy opartymi na Hammondach “Diabłami w deszczu”. Także gitary odbijające się niczym echo w “Częściach zamiennych” w połączeniu z ksylofonem tworzą nieoczywisty duet. Elektroniczno-minimalistyczna wersja “Kołysanki dla okruszka” porusza fantastycznym solo skrzypiec oraz bardzo delikatnym wokalem. Ale prawdziwa wolta dokonuje się w przypadku “Deszczy niespokojnych”. Na początku gra fortepian, w tle strojone smyczki, by w połowie wejść w niemal taneczne dźwięki, zastanawiając się, czy aby nie pomyliliśmy imprez. Podobne przełamanie następuje w przypadku “Od nocy do nocy”, brzmiące bardzo mrocznie I niepokojąco (znowu te skrzypce), a Januszkiewicz bardziej recytuje niż śpiewa. Klimat niczym ze snu, w czym pomaga także gitara, podobnie działając w “Na kulawej naszej barce” czy opartej na wokalizach “Wybacz mamasza”.
Sam Januszkiewicz swoim głosem operuje niczym kameleon kolorami. Raz bywa mocno ekspresyjny (finałowe “Nim wstanie dzień”), ale dominują tutaj bardziej delikatne tony. No I słychać, że to koncert jest, bo brawa są częste, a dźwięki wyraźne. Męskie spojrzenie na Osiecką zaskakuje pomysłowymi aranżacjami oraz wokalem samego Januszkiewicza, dokonującego wręcz cudów. Takich coverów chce się słuchać jak najczęściej oraz z takim udanym skutkiem.
8/10
Radosław Ostrowski








