Criminal: Wielka Brytania – seria 2

Z całej antologii „Criminal” tylko wersja brytyjska dostała drugi sezon. Czyli ekipa śledcza prowadząca przesłuchanie w przeznaczonym do tego pokoju. Jest też oddzielony weneckim lustrem pokój obserwatora, gdzie reszta składu analizuje materiał dowodowy, przygotowuje strategię przesłuchania i tak dalej. Nowy sezon dostał jeden odcinek więcej, a dochodzenia mogą wydawać się prawdopodobne, nie tylko dla Brytyjczyków.

Nadal można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia ze spektaklem teatralnym albo spektaklem Teatru Telewizji. Kameralna przestrzeń, zbliżenia na detale oraz skupienie na twarzach osób przesłuchiwanych. No i każda sprawa jest poważna: od zwykłej rozmowy w sprawie uzupełnienia relacji świadka zmienionej w przesłuchanie dotyczące morderstwa, pracownik agencji nieruchomości oskarżony o gwałt, kobieta korzystająca z Internetu w celu polowania oraz obnażania pedofilów, a także skazany za zabójstwo mężczyzna arabskiego pochodzenia podejrzany o wcześniejszą zbrodnię dzięki nowym dowodom. Pewnych rzeczy można się domyślać, ale bardziej liczy się tutaj dochodzenie do prawdy, stosowane taktyki przesłuchań. I jest jeden odcinek, gdzie jedna sprawa pozostaje niewyjaśniona. W sensie jest za mało dowodów, by oskarżyć, co kompletnie mnie zaskoczyło. Bardzo satysfakcjonująca sprawa z kapitalnie sfilmowanym początkiem (pierwsza scena, gdzie podejrzany składana zeznania w jednym ujęciu – imponujące).

Ekipa pod wodzą detektyw Hobbs nie wraca w pełnym składzie. Nie ma detektywa Ottagera, pełniący wcześniej Petit jest pełnoprawnym członkiem składu i na jeden odcinek wraca jedna z postaci, by znowu zabłysnąć. Jednak najbardziej zaskakujące momenty to kiedy w pierwszym odcinku skupiająca się na analizie Vanessa niejako przypadkowo dostaje szansę na poprowadzenie przesłuchania. I początkowo ma wątpliwości. Nadal jednak niewiele o nich wiemy, chyba że sami o sobie powiedzą.

Jeśli chodzi o obsadę, tak naprawdę liczą się osoby przesłuchiwane. Na mnie największe wrażenie zrobiły dwie role (ale po prawdzie cała czwórka spisała się świetnie). Pierwszą jest Sophie Okonedo w roli Julie Bryce. Rozedrgana, niepewna, bardzo skryta kobieta skrywająca mroczną tajemnicę. Przypadkowo odkryta zmienia całą wiedzę o niej, ale też zupełnie inną twarz. Drugi jest znany z „Gry o tron” Kit Harrington i moim zdaniem to jego najlepsza rola. Oskarżony o gwałt mężczyzna jest pewny siebie, niejako władczy, wręcz „toksyczny”, ale przekonany o swojej niewinności. Trudno go polubić i uwierzyć mu na słowo, bardziej dba o swoją reputację i ma w sobie coś takiego „śliskiego”.

Dla mnie brytyjski „Criminal” jest największą niespodzianką od Netflixa. Samo obserwowanie przesłuchań trzyma w napięciu, historie wciągają, a realizacja – choć skromna – jest bardzo efektywna. Nie wiem, czy będzie trzecia seria, ale bym się nie obraził.

8/10

Radosław Ostrowski

Criminal: Wielka Brytania – seria 1

Rok temu Netflix wpadł na koncepcję zrobienia serialu kryminalnego, skupionego niemal w całości w jednym miejscu – pokoju przesłuchań.  Akcja toczyła się w czterech krajach, gdzie każda ekipa zajmowała się innymi sprawami. Niemcy, Francja, Hiszpania i Wielka Brytania – to tam toczy się akcja serialu „Criminal”. W każdym z tych krajów otrzymujemy trzy sprawy, gdzie niemal od razu jesteśmy rzuceni w środek sprawy.

Samo dzieło Jima Fielda Smitha (reżyser) i George’a Kaya (scenarzysta) skupia się na grupie brytyjskich policjantów pod wodzą komisarz Natalie Hobbs. Ale nie poznajemy ich za dobrze, poza paroma zdawkowymi zdaniami. Najważniejsze są tutaj śledztwa, które są prawdopodobne, a wszystko sprzedają podejrzani. Pierwsza sprawa to ostatnia godzina przesłuchania szanowanego lekarza, który miał się dopuścić zabójstwa 14-letniej pasierbicy, wcześniej przez niego molestowanej seksualnie. Mężczyzna cały czas odmawia udzielenia jakichkolwiek informacji. Druga dotyczy kobiety, mającej dopuścić się zatrucia męża swojej siostry. Trzecia, dotyczy kierowcy porzuconej ciężarówki, gdzie mieli być przetrzymywani nielegalni imigranci. Mężczyzna dopiero co został aresztowany, a czasu dla ocalonych jest niewiele.

Jeśli komuś „Criminal” kojarzy się z Teatrem Telewizji, jest to poniekąd dobre skojarzenie. Akcja niemal w całość odbywa się w pokoju przesłuchań (po obu stronach szyby), sporadycznie trafiając na korytarzu. Jak w takich warunkach zbudować napięcie albo zaangażować? Scenariusze budowane są na kolejno odkrywanych tropach i tajemnicach, ale przede wszystkim na reakcjach oraz zeznaniach podejrzanych. Przy okazji widzimy różne techniki przesłuchań: od wyczekiwania przez naciskanie aż po atak i konfrontację. Tutaj liczy się bardzo dobre przygotowanie, opieranie się na analizowanych dowodach oraz intuicji. Każda z tych opowieści potrafi poruszyć i trzyma w napięciu, także dzięki uważnej pracy kamery (głównie zbliżeniach na twarze), a także spokojnemu montażowi.

Choć aktorstwo w takiej produkcji nie wydaje się najważniejszym elementem, nie zaniedbano tej sprawy. Najbardziej tutaj błyszczą podejrzeni i tutaj mamy absolutnie fantastycznego Davida Tennanta (Ethan), bardzo mocną Hayley Atwell (Stacey) oraz – najmniej znanego z tego grona – Youssefa Kerkoura (Jay), tworzącego bardzo poruszającą kreację mocno oszołomionego i zagubionego człowieka. Ekipa śledcza prezentuje się solidnie, ale jeśli miałbym kogoś wyróżnić z tego grona, byłby to rewelacyjny Mark Stanley jako bardzo dokładnie badający sprawy detektyw Hugo Daffy z pewną nieprzyjemną tajemnicą (to zostaje ujawnione w ostatnim odcinku) oraz Lee Ingleby jako – będący niejako analitycznym umysłem – detektyw Myerscough.

Bardzo solidne dzieło kryminalne, skupione przede wszystkim na podejrzanych oraz ich czasem nieprzyjemnych zdarzeniach. W sam raz na binge-watching w chłodną, wieczorną noc. Ze wszystkich serii „Criminal” tylko brytyjska dostała kontynuację. Więc to chyba o czymś świadczy.

7/10

Radosław Ostrowski

Operacja Anthropoid

II wojna światowa pociągała, przyciągała i będzie przyciągać kolejne pokolenia kinomanów oraz filmowców. Nie inaczej było w przypadku zeszłorocznej hollywoodzko-czeskiej produkcji „Operacja Anthropoid”, zrealizowanej przez irlandzkiego reżysera Seana Ellisa (także współtworzył scenariusz, zrobił zdjęcia i wyprodukował). Film z tak nośnym tematem podbiłby polskie kina, gdyby w ogóle do nich trafił, ale tak się nie stało. Szkoda, bo trafiłby na podatny grunt.

anthropoid1

Jest rok 1941, Protektorat Czech i Moraw, czyli dawna Czechosłowacja. Od dwóch ten kraj jest w rękach nazistów, którzy robią, co chcą. Od jesieni nowym władcą tego kraju jest obergrupenfuehrer SS Reychard Heydrich, który terroryzuje kraj, by niszczyć ruch oporu. Rząd na uchodźctwie wysyła do kraju dwóch komandosów – Jana Kubisia i Józefa Gabcika z konkretnym zadaniem do wykonania: zabiciem Heydricha.

anthropoid2

Ellis wykorzystuje historię, o której mało kto wie i mało kto słyszał. To jest duży plus, do tego pokazuje inne oblicze Czechów z czasów wojny, którzy kojarzeni byli raczej ze spokojem, kolaboracją i biernością. Tutaj mamy ich twarz walczących, trzymających broń i ginących za kraj. Wydaje się to nie do pomyślenia, jednak reżyser potrafi wiarygodnie pokazać tych ludzi, także rozdartych między rozkazem a konsekwencjami wykonania tego wyroku. Dobrze oddano realia epoki, gdzie ludzie są terroryzowani i w każdej chwili może czekać ich śmierć.

anthropoid3

No i najważniejsze: film trzyma w napięciu. Zarówno pierwsze spotkanie naszych chłopaków na czechosłowackiej ziemi, kontakt z ruchem oporu podkręcają adrenalinę. Prawdziwą wisienką na torcie był jednak sam zamach (tylko kamera miała swoje ADHD), jak i oblężenie kościoła, gdzie ukrywają się nasi bohaterowie. Jest dużo strzelania, pirotechniki oraz bardzo gorzki finał (lekko hollywoodzki).

anthropoid4

Że kibicujemy naszym bohaterom jest też zasługą dobrego aktorstwa. Ale czy może być inaczej, gdy do głównych ról wybiera się Cilliana Murpy’ego? Tutaj Irlandczyk tworzy bardzo pewnego, opanowanego i silnego Gabcika. Skontrastowany z nim jest Kubis (dobry Jamie „już nie Grey” Dorman), mający wiele wątpliwości, co do akcji, z trzęsącymi się dłońmi. Na drugim planie mamy dwie silne postacie szefów ruchu oporu, czyli wujka Halsky (Toby Jones) oraz Ladislava Vanka (Marcin Dorociński, który ma swoje mocne pięć minut). Obydwaj są oddani sprawie, choć Vanek obawia się konsekwencji.

anthropoid5

„Operacja Anthropoid” to mocne, mroczne i niepozbawione emocji kino, opowiadające mało znaną historię. Fani II wojny światowej oraz dobrych produkcji powinni się zmierzyć. Dobra robota.

7/10

Radosław Ostrowski