Słodko-gorzki

Mateusz Hertz zwany Matem jest jednym z licealistów. Takich, co błyszczą inteligencją, ale poza tym niespecjalnie mu idzie. Właśnie wraca z olimpiady szkolnej z Budapesztu, gdy dowiaduje się o samobójstwie kolegi, Bąbla – nie do końca normalnego. Chłopak powiesił się na boisku szkolnym, a reszta (uczniowie, nauczyciele) zachowują się jakby nigdy nic. Mat postanawia na własną rękę wyjaśnić co się stało.

slodkogorzki1

Władysław Pasikowski po realizacji obydwu części „Psów” postanowił chyba zaskoczyć. Gdyby ktoś pomyślał, że jego następnym dziełem będzie film o nastolatkach, osobnik ten padłby ze śmiechu. Jednak to są tylko pozorne żarty, gdyż reżyser opowiada podobną historię, co zawsze, tylko w innym entourage’u – czy nie może być lepsze miejsce do pokazania podłości tego świata, jak nie szkoła? Cynizm, arogancja, bezczelność, chamstwo, kierowanie się tylko wartościami materialnymi oraz biologią, z drugiej strony miłość, przyjaźń i potrzeba bliskości. Tą dwutorowość znamy z większości filmów Pasikowskiego, a sama intryga kryminalna jest tylko tłem do obserwacji życia jeszcze nie dorosłych, ale już nie dzieci. I tutaj dochodzi do inicjacji – pierwsza miłość, pierwszy seks, pierwszy papieros, pierwsze rozczarowania.

slodkogorzki2

Samo śledztwo toczy się niejako przy okazji, a konstrukcja niemal przypomina czarny kryminał. Poza detektywem, jest jego najlepszy kumpel, namawiający go do odpuszczenia, zmowa milczenia, tajemnica. Znalazło się też miejsce dla femme fatale (Paulina), skrywającą mroczny sekret.  Pozornie spokojne tempo może zmylić, podobnie jak muzyczne wstawki Tomka Lipińskiego, niejako komentujące to, co się stało na ekranie. I jest kilka scen znakomitych jak początek (senny koszmar, gdzie kamera jednym płynnym ruchem przenosi z klasy szkolnej do wisielca czy sprawdzian z matematyki), jednak problemem są dialogi – dla mnie troszkę zbyt dojrzałe jak na nastolatków. Ponieważ nie jestem jednym z nich, więc chyba nie jestem obiektywny w tej kwestii, jednak czasami gorzki humor ratował sytuację.

slodkogorzki3

Na szczęście Pasikowski ma dobrą rękę do obsady, tym razem stawiając na młode twarze w głównych rolach. Tutaj tak naprawdę błyszczy Rafał Mohr jako Mateusz – inteligentny, przesiąknięty, uważnie obserwujący cały ten syf. Klasyczny wrażliwiec ukrywający się pod maską cynika, ale i tak wszystkich zgasił fenomenalny Rafał Olbrychski. Marlon to facet, który mógłby być prawdziwym kumplem – brutalnie szczery, czasami złośliwy, nihilista, ale lojalny. Samą obecnością magnetyzuje i skupia uwagę do samego końca. W podobnym tonie gra Michał Dworczyk, czyli Igor. I tak pamiętało się także Anitę Werner, czyli piekielnie apetyczna Paulina – za taką każdy by się uganiał.

slodkogorzki4

Na drugim planie są sprawdzeni znajomi Pasikowskiego, czyli Marek Kondrat (dyrektor), Cezary Pazura (wuefista) i Bogusław Linda (brat samobójcy, informatyk), którzy zaprezentowali solidny poziom. Ja najbardziej zapamiętałem Jadwigę Jankowską-Cieślak, czyli niemal sadystyczną i agresywną psychicznie matematyczkę, która samą obecnością budziła grozę. Sadyzm w najczystszym wydaniu i nie chciałbym z nią mieć żadnej lekcji.

slodkogorzki5

„Słodko-gorzki” idealnie wpisuje się w nurt kina Pasikowskiego, tylko w wersji – nazwijmy to – młodzieżowej. Radość miesza się z goryczą, tajemnice potrafią mocno zranić, a męska przyjaźń jest jedyną wartością w tym świecie. Nie jest to największe osiągnięcie reżysera, ale intryguje i nie daje o sobie zapomnieć.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Lipali – Fasady

Fasady

Wydawałoby się, że po reaktywacji Illusion, działalność Lipali nie ma żadnego sensu. Ale ponieważ grupa w zeszłym roku obchodziła 15-lecie istnienia, więc postanowili o sobie przypomnieć. Do tria dołączył nowy muzyk – grający na klawiszach Roman Bereźnicki i kapela Tomka Lipińskiego wydała nowy album.

Już otwierająca całość kompozycja „Ludzie 1.2” wprawia w konsternację wrzaskiem Lipy oraz pachnącym Orientem gitarami i perkusją (dalej pojawia się tamburyn), by w refrenie eksplodować potężnym ciosem oraz szybkimi walnięciami perkusji pod koniec, by się wyciszyć. „A gdyby tak…” brzmi ciężko, jednak potrafi oczarować spokojnie zaśpiewanym (jak na Lipę) refrenem oraz smykami pod koniec. Lżejsza jest „Kumulacja” z dowcipnym tekstem o prośbach do Najwyższego oraz bujającymi gitarami. Jedynym kawałkiem nie po polsku jest czarujący „Sunrise”, a fani bardziej „pędzących” numerów pokochają „Wolność” (niezłe klawisze w tle) z obowiązkowym growlingiem na końcu. Bardziej niepokojący jest „Krajobraz bez człowieka” z kosmiczną elektroniką oraz wolnymi brzmieniami gitar basowej oraz elektrycznej, a kontrastem dla nich jest skoczne „Tuż za twoim rogiem” z akordeonem w tle, akustycznym „Wschodem” (nie spodziewałem się takiego liryzmu) z fortepianem i smyczkami oraz jazzującym „Lava Love”.

Nie spodziewałem, że jeszcze Lipali jeszcze nagra tak różnorodną płytę nie pozbawioną zarówno ostrego pazura, jak i bardziej lirycznego oblicza. Teraz jako kwartet pokazuje za co tak naprawdę był kochany ten zespół – niebanalne teksty, niezawodny wokal oraz potężna dawka energii. Tego od rockowej kapeli oczekuję.

8/10

Radosław Ostrowski

Tomek Lipiński – To, czego pragniesz

00tomek_lipinskito_czego_pragnieszpl2015front

Najtrudniej oceniać jest płyty wykonawców i zespołów uchodzących za legendy, bo z jednej strony szacunek dla dorobku może zmusić do wygłoszenia opinii bardziej pozytywnych, niż na to zasługują. Ale zdarza się, iż mimo wieku i doświadczenia, nadal mogą mieć coś do powiedzenia. Ciekawe, jak będzie w przypadku Tomka Lipińskiego – jednego z czołowych polskich punk rockowców, założyciel grup Tilt i Brygada Kryzys.

W zasadzie pod względem stylistycznym, nic się nie zmieniło – jest to nadal mieszanka rocka, reggae, punka i nowej fali. Zaczyna się od łagodnego (choć z metalicznymi riffami) „Hej, witaj znów” i mroczniejszego „Dlaczego to Ty”, do której dołącza harmonijka ustna. Jednak muzyk nie zapomina o dynamice czy melodyjności jak w „To tylko kilka słów” ze zgranym wejściem gitarowo-perkusyjnym czy „brudnym” „Sześćdziesiątym ósmym”. Reggae’owe „Nie idź w tamtą stronę” przyjemnie buja, tak jak „Uciekasz”. Mroczniejsze klawisze „Trzeba ją wychłostać” idą w nową falę, podobnie jak „Handlarz kupuje”, który prostymi środkami buduje niepokojącą atmosferę.

Sam Lipiński nie stracił swojej barwy, a w tekstach nadal jest uważnym obserwatorem rzeczywistości. Jednak opowiada o tym w sposób prosty i czytelny, nadając charakter uniwersalny. Lęki, podział polityczny, rozliczenia z przeszłością – tutaj jest wiele refleksji, a nie jakieś banalne opowiastki o miłości.

I ku mojemu zdumieniu, Lipiński nadal trzyma fason, a dla osób nie znających jego muzyki, „To, czego pragniesz” będzie intrygującym oraz ciekawym spotkaniem z legendą. I w żadnym wypadku nie jest to ramota.

7/10

Radosław Ostrowski