Rodriguez – Searching for Sugar Man

sugar_man

Ten muzyk miał zrobić karierę nie większą niż Bob Dylan – tak mu przepowiadano. Jednak po nagraniu dwóch płyt, które przeszły bez echa, Sixto Rodriguez zniknął. Podobno popełnił samobójstwo, ale o dziwo stał się popularny w RPA. Tą niezwykłą historię opowiada nominowany do Oscara film dokumentalny „Searching for Sugar Man”, gdzie twórcy próbują ustalić co się stało z tym muzykiem.

A żeby było jeszcze fajniej wyszedł soundtrack z filmu, gdzie znajdują się piosenki Rodrigueza. Wiec przy okazji będziemy mogli zapoznać się z jego dorobkiem. A jest to muzyka mocno osadzona w latach 60-tych, gdzie blues spotyka się z folkiem. Tych piosenek (a jest ich 14) słucha się z wielką przyjemnością, bo  nie tylko się nie zestarzały, ale posiadają pewien urok. I nie chodzi tu zarówno o gitarę, ale też pięknie grające smyczki („Sandrevan Lullaby – Lifestyles”, „Like Janis”, „Cause”), dęciaki („I Wonder”), organy („I Wonder”), bardzo przyjemny bas („I Wonder”), flety („Can’t Get Away”).

Także sam głos muzyka jest naprawdę przyjemny i dopełniający wszystko, co tu słyszymy. Czasem recytujący („The Most Disgusting Song”), ale przede wszystkim naturalnie śpiewający („Jane S. Piddy”) i grający na gitarze, którego słucha się bardzo dobrze.

Bez rozdrabniania i zbędnego marnowania czasu „Searching for Sugar Man” to bardzo dobra muzyka, oddająca klimat lat 60-tych. A z tego, co słyszałem, o Rodriguezie jeszcze mamy usłyszeć.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz