Arbitraż

Robert Miller jest szanowanym i poważanym biznesmenem. Odnoszący sukcesy, wspierający swoją działającą w fundacji żonę oraz ambitną córkę, która pracuje w jego firmie. Ale to tylko pozory, bo jego firma ma duże długi (uratować może tylko fuzja z duża firmą), a Miller za plecami żony spotyka się z młodą artystką. Żeby było jeszcze gorzej, podczas przejażdżki z kochanką doprowadza do wypadku i jej śmierci.

arbitraz1

Mało znany reżyser Nicholas Jarecki opowiada historię człowieka uwikłanego w kłamstwo na swoje życzenie. Opowiedziane w konwencji thrillera ma to co być powinno – dobre tempo, napięcie, parę (oczywistych) zaskoczeń i przewrotny finał. Może sama opowieść nie jest ani zaskakująca czy oryginalna, jednak dobrze się to ogląda. Bo ciągle zadawane jest pytanie – jak daleko może się posunąć bogacz, by zachować pozory władzy? Czy jest w stanie poświęcić swoją rodzinę? Czy jej członkowie muszą być lojalni wobec nieuczciwego patriarchy? Te pytania intrygują i skłaniają do refleksji. Realizacja jest solidna (niezłe zdjęcia, muzyka i montaż).

arbitraz2

Także od strony aktorskiej jest więcej niż solidnie. Zabłysnął najbardziej Richard Gere, który może i ma swoje lata, ale nadal jest w formie. Bardzo przekonująco wypada jako biznesmen robiący dobrą minę do złej gry. Ale cóż, między innymi na tym polega ten fach. Drugą mocną postacią był detektyw Bryer (świetny Tim Roth) – dociekliwy, uparty, czasem posuwający się do podstępu, by schwytać naszego bohatera. Ale poza tymi dwoma panami, należy wyróżnić Susan Sarandon (żona Ellen) i Brit Marling (córka Brooke).

Niby nie jest coś zaskakującego czy odkrywczego, ale to kawał dobrego kina – uczciwego, wciągającego i angażującego, jak w thrillerze być powinno.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz