

Kolejna przypadkowo odkryta postać z Polski, która zajmuje się śpiewaniem. Urodziła się w 1979 r. w Raciborzu, z wykształcenia jest prawnikiem. Po raz usłyszano o niej w „Szansie na sukces”, gdzie wykonała „Modlitwę” Tadeusza Nalepy, która doprowadziła ją do finału w Sali Kongresowej, zajmując ex aequo pierwsze miejsce. I dopiero w tym roku wydała debiutancką płytę „33 1/2”.
Album zawiera 12 piosenek wyprodukowanych przez Adama Drzewieckiego i mogę ten album świadomie nazwać popem. Jednak nie jest to ten rodzaj muzyki popularnej, którą możemy znaleźć w stacjach radiowych (przynajmniej w większości), bo tutaj stawia się przede wszystkim na żywe instrumenty, a nie na bity i podkład, który drażni. Całość brzmi elegancko, a aranżacja jest bogata. Poza wyraźnie słyszalną sekcją rytmiczną, pojawia się i gitara elektryczna („Pozwól kochać”), akustyczna („Marzenia”), delikatne klawisze („Samotność w wielkim mieście”, „Mr. Bad”), smyczki („Na huśtawce”), fortepian (jazzowe „Na huśtawce”) i chórki („Mr. bad”). Ale nie wymieniłem wszystkiego, bo każdy utwór brzmi interesująco. A na te zbliżające się upały, potrzeba będzie posłuchania czegoś lżejszego i orzeźwiającego. Są to głównie ballady, ale bardzo ciekawie zrobione i przyjemne w odsłuchu.
Głos pani Marzeny bywa czasem delikatny („Utonąć chcę”, „Modlitwa” Brekoutu), ale potrafi też bardziej ekspresyjnie („Tylko tam”, „Jak maj”). Brzmi to bardzo dobrze tak jak warstwa tekstowa, która może nie zaskakuje tematyką, jednak trzyma poziom.
Czasami zdarzają się przypadki, gdy trafia się na album, którego ani tytuł ani wykonawca nic nie mówi, a potem okazuje się to miłą niespodzianką. Tak jest właśnie tutaj.
7,5/10
Radosław Ostrowski
