Bill Conti – Escape to Victory

Escape_To_Victory

Wiele razy widziałem ten film, w którym dochodzi do meczu między jeńcami wojennymi a Niemcami w 1943 roku. Choć sama historia wydaje się mocno naciągana, Johnowi Hustonowi udało się nakręcić świetny film z wciągającą fabułą, genialnie pokazanym meczem piłkarskim oraz mocną obsadą, gdzie poza gwiazdami kina (Sylvester Stallone, Michael Caine, Max von Sydow), pojawiły się gwiazdy futbolu (Pele, Kazimierz Deyna, Bobby Moore, Osvaldo Ardiles). To już jest kultowe dzieło. Ja jednak zamiast na filmie, skupię się na muzyce.

Została ona wydana w 2005 roku w edycji limitowanej przez Prometheus Records, zawiera ona 42 minuty muzyki, zaś jej autorem jest Bill Conti – doświadczony w boju filmów sportowych (seria „Rocky”), który jest już trochę zapomnianym twórcą. Kompozytor postawił tutaj na wojskowe marsze, inspirując się ścieżkami do filmów z lat 60. i 70. autorstwa m.in. Rona Goodwina czy Jerry’ego Goldsmitha. Może nie jest to zbyt oryginalna ścieżka, ale jak się tego słucha.

contiJuż otwierający film „Victory/Main Title” zaczyna się od porywającej, marszowej perkusji i dęciaków (trochę patosu nie zaszkodziło), a potem temat przejmują smyczki i cymbałki, wracając do dęciaków, a jednocześnie zmienia się klimat oraz tempo (dużo klarnetów, smyczków, trójkąt i marszowa perkusja). Drugi temat, częściowo bazujący na pierwszy towarzyszy naszym „piłkarzom” podczas treningów „The Team Uniforms” zaczyna się marszową perkusją i dęciakami, by potem lekko odsapnąć i zaakacentować cymbałki i lżej brzmiące trąbki, wywołujące uśmiech na twarzy, kończąc całość zapętlającymi się cymbałkami i dzwonkami. Temat ten pojawi się jeszcze w połowie płyty parokrotnie (m.in. w „End Credits”. A po tym utworze pojawiają się najsłabsze utwory na płycie, bo jest to muzyka tworząca napięcie, która poza filmem niespecjalnie się sprawdza – „Match’s Getaway” i „The Paris Express” – gdzie dominują wolno snujące się wiolonczele i smyczki czy „The Team Outing”, który jest ciekawszy tematycznie.

Druga połowa płyty to muzyka, która towarzyszy nam przy meczu piłkarskim (zaczynając od wspomnianego „The Team Outing”). Dramatyczno-elegancki „Krauts on the Roll” podnosi napięcie za pomocą dęciaków w połowie oraz cymbałków i nieprzyjemnych smyczków. To samo jest podtrzymywane przez „Don’t Leave”, by potem pojawił się drugi (po „The Team Uniforms”) najlepszy utwór. „Let’s Get Guys” to taki sympatyczny marsz, który czerpie z „The Team Uniforms” lekko modyfikując i dodając szybkie smyczki i dęciaki, by w kapitalnym finale podnieść na duchu. Reszta utworów (poza „Stark Kick” rozpisanym na instrument dęty drewnianym 5-towcu, który brzmi lekko magicznie) jest wariacją tego tematu. Poza tym mamy jeszcze dodatku alternatywne wersje utworów: „The Team Uniforms”, „Let’s Get Guys” i „Match’s Revenge”.

Conti nadal jednak będzie kojarzony z „Rockym”, ale nie zmienia to faktu, że napisał kilka interesujących ścieżek (m.in. wspominany wcześniej „Pierwszy krok w kosmos”). „Ucieczka do zwycięstwa” to sympatyczna i bardzo przyjemna ścieżka w odsłuchu, a i w filmie też się dobrze sprawdza. Więc czemu by nie posłuchać.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz