Długi postój na Park Avenue

Nowojorskie metro. Dzień jak co dzień, ludzie jadą do pracy, na spotkania. Jednak ten spokojny dzień dla pasażerów pociągu Pelham 123 nie był im dany. Wszystko zaczyna się od momentu, kiedy po wagon zostaje opanowanych przez bandytów pod wodzą niejakiego pana Niebieskiego. Biorą oni zakładników i żądają miliona dolarów okupu, który ma zostać dostarczony w ciągu godziny. Sytuację próbuje opanować porucznik Zachary Garber z policji metra.

park_avenue1

Pamiętacie taki film „Metro strachu” z Denzelem Washingtonem i Johnem Travoltą? Sam film był całkiem niezłym thrillerem bazującym na powieści Johna Godeya. Jednak nie była to pierwsza adaptacja. Tej dokonał w 1974 roku Joseph Sargent razem ze scenarzystą Peterem Stonem. Sam pomysł napadu wydaje się czymś karkołomnym i zrealizowanym przez szaleńców. Ale twórcom udało się uwiarygodnić cała intrygę, precyzyjnie wodząc za nos i trzymając w napięciu (m.in. scena dostarczenia pieniędzy przez konwój) do bardzo przewrotnego finału. Nie brakuje tutaj elementów zaskoczenia, tajemnicy dotyczącej porywaczami mających nazwiska jak kolory (tak, to z tego filmu pożyczył ten pomysł Quentin Tarantino we „Wściekłych psach”), nie ma tu jednak krwawej jatki (choć strzelanin jest parę), zaś całość nadal przykuwa uwagę, skupiając się tylko na samej intrydze. Całość jest porządnie zrealizowana, okraszona humorem (niepozbawionym aluzji polityczno-społecznych), surowymi, wręcz paradokumentalnymi zdjęciami oraz jazzującą muzyka Davida Shire’a.

park_avenue2

Zaś aktorsko jest na tym samym poziomie jak cała reszta, a najważniejszy jest pojedynek między dwoma antagonistami. Detektyw Garber w interpretacji Waltera Matthau (aktor kojarzony głównie z rolami komediowymi) sprawia wrażenie trochę ciapowatego, zmęczonego faceta zbliżającego się do wieku emerytalnego. Jednak pod tą niepozorną sylwetką kryje się rozważny, opanowany i przezorny gliniarz, który stara się przewidzieć kolejny ruch przeciwnika. Z kolei przywódca gangu pan Niebieski (znakomity Robert Shaw) to równie opanowany, precyzyjnie działający przeciwnik wierzący w konsekwentną realizację planu i nie negocjuje ustalonych warunków. Zaś pozostali członkowie są albo psychopatami (narwany Pan Szary – Hector Elizondo) albo desperatami (Pan Zielony – Martin Balsam).

Mimo prawie 40 lat na karku, „Długi postój…” ogląda się po prostu świetnie, zjadając remake Tony’ego Scotta na śniadanie. Atmosfera, tempo i bardzo fachowa realizacja nie chcą się zestarzeć. To coś, co naprawdę trzeba obejrzeć.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz