Tych dwoje ludzi nigdy się nie spotkało, jednak znali się bardzo dobrze. Jak to możliwe? Wszystko dzięki prowadzonej korespondencji. Ona – Helene Harff jest próbującą swoich sił amerykańską pisarką. On – Frank Doel jest pracownikiem londyńskiego antykwariatu znajdującego się na tytułowej 84 Charing Cross Road. A wszystko zaczęło się w 1949 roku od prośby w sprawie pewnej trudno dostępnej książki.

Brzmi to trochę nieprawdopodobnie, ale ta historia wydarzyła się naprawdę i bardziej by pasowała na radiowe słuchowisko niż do filmu, zwłaszcza że jest ona zbiorem korespondencji między Helene i Frankiem. Jednak David Hugh Jones wie co robi i stworzył dość nietypowy film obyczajowy. Bazuje on w całości na słowach, a dokładniej na listach, zaś obraz robi tutaj za ilustrację, wręcz tło. Jednak mi to nie przeszkadzało, słowa tutaj są bardzo eleganckie i pełne kultury. Przy okazji tej 20-letniej korespondencji, przerwanej śmiercią Anglika obserwujemy to, co się dzieje po obu stronach Atlantyku na tle historycznym, ale i kulturowym (bieda w sklepach Anglii, wybory, koronacja królowej czy demonstracje studentów USA), jednak najważniejsze są książki i miłość do nich. „Rozmowy” te są niepozbawione humoru, w dodatku całość jest zrealizowana naprawdę elegancko i okraszona jazzowo-swingującą muzyką George’a Fentona.

Uroku temu filmowi dodają kreacje Anne Bancroft i Anthony’ego Hopkinsa, którzy tworzą bardzo interesującą parę na ekranie, choć nie pojawiają się wspólnie ani razu (z wyjątkiem rozmowy między nimi, gdzie kamera jest łącznikiem). Oboje kochają książki i mają wobec nich wielką wiedzę, zaś tworząca się miedzy nimi więź jest bardzo namacalna.
Prosty, ciepły i jednocześnie bardzo pogodny to film. Może wydawać się trochę przestarzały realizacyjnie, ale technika to nie wszystko.
7/10
Radosław Ostrowski
