Helen Love – Day-Glo Dreams

DayGlo_Dreams

Ta ekipa to pokręcona kombinacja. Działają od 1992 roku i po wielu perturbacjach w składzie, działają w nim same panie (Helen Love, Sheena i Beth), grają wypadkową punka, popu i disco. Od ostatniej płyty minęło pięć lat, a do sięgnięcia po ich album skusiła mnie nazwa zespołu i okładka.

W „Day-Glo Dreams” większy nacisk jest tutaj na dyskotekowe brzmienia z lat 80-tych, z równie elektroniczną perkusją. Naszpikowane różnymi bajerami, „walnięciami” jakiś metali, wrzaskami („Spin Those Records”), bardzo rytmiczny bas („J.Pop”), różnymi warstwami dźwięków z syntezatora, imitującymi m.in. smyczki („Don’t Forget About This Town”) czy dzwonki („My Imagination”) jak z czasów synth popu. Dynamiczne na równi z rockowymi kapelami, melodyjne jak to w popie, bardzo delikatnie zaśpiewane przez Helen. W zasadzie trudno się tu do czegokolwiek przyczepić, bo każdy utwór trzyma poziom i zbliżone tempo. Jeśli zaś chodzi o teksty, to trzymają niezły poziom, czasami pachną nostalgią („Teenage Soap Opera”), czasem o miłości.

Moda na muzykę z lat 80-tych jeszcze nie przeminęła i jeszcze trochę się utrzyma. A ten album potwierdza, że jeszcze można stworzyć muzykę elektroniczną, która nie wywołuje rozdrażnienia. Problem jednak jest taki, że szybko wchodzi do ucha, ale nie zostaje na długo. Choć posłuchać nie zaszkodzi.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz