Starsza pani znika

Iris Henderson jest młodą Angielką, która spędza wakacje gdzieś na Bałkanach przed swoim ślubem. Przed wyjazdem poznaje miłą, starszą panią Froy – guwernantkę. Następnego dnia obie panie jadą tym samym pociągiem. Kiedy Iris zasypia, starszej pani nie ma w pociągu. Zaś wszyscy wokół twierdzą, że pani Froy w ogóle nie istniała.

starsza1

Jakiś czasem był taki film „Plan lotu” z Jodie Foser, który bazował na podobnym pomyśle, co ten klasyk Hitchcocka. Tylko, że tam był samolot i córka zniknęła, a tutaj jest pociąg i starsza pani. Początek jednak zaczyna się bardziej jak komedia – ekspozycja bohaterów, choć długa, jest naprawdę zabawna i pozwala na zapoznanie się z kilkoma postaciami. Ale gdzieś tak po 30 minucie zaczyna się cała zabawa – mylenie tropów, niejasne intencje, intryga komplikuje się i nie można nikomu zaufać. Może i finał wydaje się dość banalny i lekko przesłodzony, ale zanim do niego dojdzie będzie kilka zwrotów akcji, świetne dialogi (niepozbawione ironii), zgrabna realizacja (montaż i zdjęcia zasługują na uznanie) i trzymanie w napięciu, co mimo upływu nadal się to udaje. Więcej nie mogę zdradzić, bo bym zepsuł przyjemność.

starsza2

Także aktorstwo nie zestarzało się i nadal się broni. Dotyczy to zarówno uroczej Margaret Lockwood (Iris) jak i partnerującego jej Michaela Redgrave’a (lekko irytujący na początku Gilbert), którzy stworzyli ciekawie niedobrany duet, jak i rozbrajającego duet angielskich dżentelmenów (Basil Radford/Naughton Wayne), opanowanego Paula Lucasa (dr Hartz) czy świetnego Emile Boreo jako Borysa, dyrektora hotelu z początku filmu.

Lekkie, bezpretensjonalne, rozrywkowe kino na wysokim poziomie. Nadal pełne energii.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz