

Kim jest Don Airey? Obecnie jest to bardzo uznany I ceniony klawiszowiec, który od 2002 roku jest członkiem zespołu Deep Purple. Wcześniej współpracował m.in. z Garym Moorem czy Ozzym Osbournem. Poza tym działa tez solowo, co potwierdza jego najnowyszy album „Keyed Up”. Poza Aireyem na klawiszach, muzykowi udało się dobrać zespół w składzie: wokalista Carl Sentance (Persian Risk), perkusista Darrin Mooney (współpraca m.in. z Primal Screem i Garym Moorem), basista Laurence Cottle (m.in. Alan Parsons Projekt) i gitarzysta Rob Harris z Jamiroquai, czyli doświadczeni i uznani muzycy.
Po pierwszym utworze „3 in the Morning”, miałem wrażenie, że słyszę Deep Purple (pewnie przez te klawisze), tylko z bardziej podrasowaną i cięższą gitarą oraz wokalem trochę przypominającym rockowe kapele z lat 70. Ale to tylko jedna z twarzy tego albumu, bo nie brakuje tutaj instrumentalnego popisywania się klawiszowca („Blue Rondo a la Turk” z organowymi wariacjami utworów z muzyki klasycznej od Bacha do Czajkowskiego czy „Difficult the Cure 2013” – tutaj akurat popisuje się gitara elektryczna cytując „Odę do radości” Beethovena), skrętów w bardziej bluesowe klimaty („Beat the Retreat”), ciężkiego rocka („Solomon’s Song” ze spokojniejszymi zwrotkami skontrastowanymi z mocnymi refrenami z gitarą, perkusja oraz klawiszami) czy jazzu (podniosła „Claire D’Loon”).
Ale najbardziej warte wspomnienia są dwa utwory zagrane wspólnie z Garym Moorem. 7-minutowe „Mini-Suite” bardziej przypominało mi progresywne utwory, ze świetna gitarą zmarłego w 2007 roku rockmana współgrająca z klawiszami w środkowej części. Moore także śpiewa i robi to bezbłędnie. Drugi utwór „Adagio” jest trochę inny, z większym pazurem i bardziej podniosły (klawisze i dzwony). Choćby tylko dla tych dwóch utworów warto sięgnąć po ten wyborny album.
8/10
Radosław Ostrowski
