

W latach 70-tych zespół był po prostu klasykiem. Kierowany przez Andy’ego Powella Wishbone Ash nadal działa, choć nie jest on aż taki popularny jak kiedyś, bo moda na hard rockowe/progresywne brzmienie powoli odchodzi. Ale Powell i spółka nie poddają się, mimo różnych perturbacji w składzie (do 2007 roku) regularnie nagrywa nowe płyty. I teraz wychodzi album nr 24.
„Blue Horizon” zawiera 10 melodyjnych, rockowych piosenek. Początek jest taki dość umiarkowany – nie za szybko, nie za wolno, ale z fajną melodią i dobrymi solówkami na koniec („Deep Blues”), czasem zabarwiając to wszystko folkowym entouragem (skrzypce w „Take It Back” i „All There Is To Say”), a nawet wstawkami bluesowymi („Being One”). Znacznie mocniej i mroczniej jest pod koniec albumu, wraz z pojawienie się tytułowego utworu. Każda z piosenek brzmi dość spokojnie, co wielu może uznać za dość monotonne, ale mi taka gitara (obie ładnie grają) nie przeszkadza i po cięższym dniu pracy pozwala się rozluźnić i odprężyć. A delikatny wokal Powella działa bardzo kojąco.
Może i to są długie utwory, ale muzyka z tych utworów jest naprawdę dobra. Panowie trzymają formę i brzmią po prostu pięknie, choć mało ogniście.
7/10
Radosław Ostrowski
