Asia – XXX

XXX

When I’m gone, do this thing for me,
For this is my final day, and you know I would not joke,
So bury me in willow, not in oak.

Każdy gatunek muzyczny ma swoją supergrupę, czyli zespół składający się z indywidualistów grających wcześniej w innych zespołach. W rocku prograsywnym takim zespołem jest brytyjska Asia. Z okazji 30-lecia działalności scenicznej, ukazał się nowy materiał „XXX”.

Zespół nagrał go w pierwotnym składzie: klawiszowic Geoff Downes (The Buggies, obecnie Yes), giatarzysta Steve Howe (Yes), perkusista Carl Palmer (Emerson, Lake and Palmer) oraz basista i wokalista John Wetton (King Crimson). Silne indywidualności, które znów się zetknęły pięć lat temu. Każdy z nich pokazuje na co ich naprawdę stać. Ale ich muzyka wyprodukowana przez Mike’a Paxmana (Uriah Heep, Status Quo) brzmi bardziej nostalgicznie i dojrzalej. Zespół łączy stare brzmienia z lat 80-tych (najbardziej to słychać w klawiszowych partiach Downesa), a jednocześnie jest bardzo wyrafinowany i dość dojrzały. Każdy z muzyków pokazuje na co ich stać i tworzy bardzo nastrojowe kawałki („Burn Me in Willow”,”Faithful” czy kapitalna ballada „Ghost of a Chance”), ale jednocześnie bardzo energetycznej i dynamicznej („No Religion” czy otwierający „Tomorrow the World”). Refreny są chwytliwe i wpadające w ucho (najbardziej to słychać w rozpisanym na głosy „Reno (Silver and Gold)”, ale pojawiają się w każdym kawałku) i po prostu chce się do nich wracać. A co najważniejsze żaden z muzyków nie narzuca się, tylko uzupełniają się i tworzą bardzo spójną całość, nawet jeśli wyczuwa się podobieństwo do Yes.

Wokal Wettona jest naprawdę mocny i idealnie pasuje do każdego utworu. Nie ważne czy rozmyśla o śmierci („Burn Me in Willow”), miłości („Face on the Bridge”) czy o życiu, jest maksymalnie przekonujący. Tak samo w tekstach, które są naprawdę kawałkiem dobrego pióra. Słowo „banał” muzykom jest obce, za co należy im się chwała.

Mówiąc krótko, „XXX” podziałała na mnie bardziej niż ostatnia (udana) studyjna płyta zespołu Yes. Asia zaskakuje dojrzałością i dużą dawką energii, której muzykom z takim stażem zaczyna brakować. Kolejny przykład żywotności progresywnych brzmień.

8,5/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski


Dodaj komentarz