Karnawał dusz

Na światłach zatrzymują się dwa samochody, których kierowcy postanawiają się ścigać ze sobą. Na moście jeden z pojazdów wpada prosto do rzeki. Z katastrofy żywa wychodzi tylko Mary Henry – młoda organistka, która po tragedii przenosi się do Utah. Ale podczas jazdy w samochodzie odbija się sylwetka bladego mężczyzny, który zaczyna ją prześladować.

karnawal1

Kino grozy starzeje się dość szybko, jak prawie każdy gatunek. Wiadomo to, co przerażało w roku 1962 roku nie musi wywoływać tego przerażenia w dniu dzisiejszym. Film Herka Harveya pod względem budowania napięcia nie zaskakuje niczym, a strachu praktycznie tutaj nie ma. Przez większość czasu budowana jest atmosfera tajemnicy, czegoś niejasnego i niezrozumiałego. Czarno-biała taśma, organowa muzyka oraz surrealistyczny klimat, może budzić skojarzenia z Davidem Lynchem, u którego nic nie jest jasne i oczywiste, zaś finał tylko utrzymuje w tym przeświadczeniu. Najciekawsze są tutaj sceny, gdy bohaterka jest ignorowana przez otoczenie, którego całkowicie nie słyszy (wtedy słychać ruchy Mary i muzykę), ale mimo dość krótkiego czasu trwania, „Karnawał” nuży, a realizacją przypomina kino klasy B (bardzo słaby dźwięk – miejscami aż za głośny, miejscami film sprawia wrażenie pourywanego).

karnawal2

To samo dotyczy aktorstwa, które nie jest jakieś powalające, ale też nie wywołuje poczucia rozdrażnienia. Wyróżnia się zdecydowanie Candace Hilligoss jako Mary – po wypadku jest wycofana, nieufna i ma dziwaczne wizje, które ją prześladują. Zdana tylko na siebie powoli wpada w obłęd (nie przypomina to trochę bohaterki „Wstrętu” Polańskiego?), z którego już nie ma odwrotu i to jest zagrana naprawdę przyzwoicie. Reszta postaci to tylko i wyłącznie tło, z którego zdecydowanie warto zwrócić uwagę na Sidneya Bergera (trochę nachalnego sąsiada, który zaleca się do Mary) i Stana Levitta (dr Samuels).

karnawal3

„Karnawał dusz” potwierdza starą prawdę, że ludzki umysł jest nieobliczalny i potrafi spłatać figla każdemu człowiekowi. Mimo jednak dość krótkiego czasu trwania (niecałe 80 minut), film mocno nudzi i parę razy działa mocno usypiająco. Na mnie tez, niestety. I jakoś strachu nie wywołuje, a to w przypadku tego gatunku jest największą zbrodnią.

5,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz