LEGO PRZYGODA

W krainie budowanej przez klocki Lego mieszka Emmet – przeciętny koleś, pracujący na budowie. To typowa, pozbawiona kreatywności jednostka, gdyż kreatywność jest tutaj bezwzględnie niszczona. Spokojne życie Emmeta ulega poważnej zmianie, gdy znajduje tajemniczy klocek oporu – zgodnie z pewną starą przepowiednią jego posiadacz jest Wybrańcem i doprowadzi do obalenia Lorda Biznesa, który chce uporządkować wszystkie światy Lego.

LEGO1

Czym są klocki Lego, przedstawiać nie trzeba. Film o nich to ostra jazda bez trzymanki i wielki test przepony. Jest to komedia, która jest ubrana w konwencje opowieści o walce jednostki ze złym systemem oraz ruchem oporu dowodzonego przez Architektów (kreatywne postacie) pod wodza ślepego Witruwiusza. A kogo tam w tej walce nie ma: Batman, Superman, Wonder Woman, nawet Gandalf Stary, ehm Szary miał swoje parę minut. Źródłem żartów poza masą ciętych dialogów jest tutaj popkulturowa żonglerka postaciami (nie zabrakło legendarnego Sokoła Millennium), miejscami (Dziki Zachód) oraz absurdalna sytuacja. Jednocześnie jest to hołd złożony kreatywności oraz temu, że zabawki robione są przede wszystkim dla dzieci i od ich kreatywności zależy tutaj naprawdę wiele. Jednocześnie jest to zrobione z rozmachem, animacja Legutków i całego otoczenia robi wielkie wrażenie, a zakończenie przewiduje ciąg dalszy. Ale czy na pewno.

LEGO2

Twórcy jadą trochę na nostalgii pokazując czasy, gdy w klockach chodziło o kreatywność budowania, bez instrukcji obsługi. Po prostu jedziesz i robisz co chcesz. Pokazuje to mocno scena ostatecznej konfrontacji czy to, co się dzieje po upadku bohatera w przepaść. To musicie sami obejrzeć.

LEGO3

Jak animacja, to musi być dubbing. I tutaj zarówno do tłumaczenia jak i głosów nie można się przyczepić. Całość jest tutaj dobrze poprowadzona przez Piotra Bajtlika (Emmet) oraz napędzających całą akcję Ewę Andruszkiewicz-Gruzińską (Żyleta, ostra zawodniczka) oraz Miłogosta Reczka (Witruwiusz trochę zajeżdżający Gandalfem). Ale i tak całe szoł tutaj kradnie Jarosław Boberek jako Dobry i Zły Glina (w jednym legutku) oraz niezawodzący Krzysztof Banaszyk jako Batman (wiedzieliście, że facet ma fioła na punkcie dźwięku i muzy?).

„LEGO” mimo pewnej szablonowości fabuły, która zostaje zdekonstruowana i ośmieszona, okazała się naprawdę pozytywną niespodzianką. Kupa śmiechu, zabawa przednia i wiele się tu dzieje. Dla każdego i w każdym wieku.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz