Mike + The Mechanics – Rewired

Rewired

Po wydaniu „M6” w zespole Mike’a Rutherforda doszło do niepowetowanej straty. 15 lipca 2000 po zawale serca zmarł wokalista Paul Young, co doprowadziło do zawieszenia działalności. Cztery lata później wyszedł kolejny album, ale tym razem zespół działał jako duet (Mike Rutherford na gitarach basowej i elektrycznej oraz wokalista Paul Carrack, który wziął na siebie także klawisze). W trakcie nagrywania „Rewired” Rutherford zaprosił paru muzyków, m.in. perkusistę Petera Van Hooke’a i gitarzystę Robbie McIntosha.

Na pewno ekipa poszła w stronę bardziej elektronicznego brzmienia, które jest bardzo delikatne i melodyjne. A jednocześnie ktoś sobie przypomniał, że ma gitarę elektryczną i jeszcze potrafi na niej zagrać. I nawet te delikatne piosenki brzmią naprawdę świetnie. Słychać to już w otwierającym całość „One Left Standing”, które zostało przearanżowane – a elektroniczne dźwięki urozmaicają ta delikatną piosenkę razem z perkusją. Nie brakuje tutaj chilloutowej lekkości („If I Were You”), nakładających się wokali, świetnych chórków („Perfect Child”), mocniejszego wejścia gitary („Falling” czy „Somewhere Along the Line”). Ale największym zaskoczeniem są tutaj dwa instrumentalne utwory – tytułowa kompozycja (gdzie nie brakuje tutaj przewijania – prawie jak skreczowanie, głośna gitara i przebitka wokalu Carracka)  oraz „Underscore” z elektronicznymi udziwnieniami oraz wplecionymi fragmentami muzyki klasycznej.

Mogę stwierdzić bez cienia wątpliwości, że Rutherford wrócił do formy, piosenek słucha się z wielką frajdą, a Paul Carrack ma naprawdę świetny głos. Razem z niegłupią warstwa tekstową tworzy to naprawdę porządny koktajl. Jednak miało to nie być ostatnie słowo Rutherforda.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz