Absolwent

Benjamin Braddock jest młodym, 20-letnim absolwentem college’u, który nie bardzo wie co zrobić ze swoim życiem. Podczas świętowania poznaje starą znajomą, panią Robinson, która go uwodzi. I przez dłuższy czas są kochankami. Do momentu, gdy Ben nie poznaje i nie zakochuje się w córce pani Robinson.

absolwent1

Głośny film Mike’a Nicholsa z 1967 roku jest uważany za klasykę kina obyczajowego, które obnażało hipokryzję oraz sztuczność dorosłego życia. To tak w skrócie, bo chłopak nie chce prowadzić nudnego i spokojnego życia, być może dlatego wplątuje się w romans. Pływanie w basenie, potajemne schadzki w hotelu – pustka i spokój. Sztuczność ta jest mocno sygnalizowana zarówno w potajemnych schadzkach z panią Robinson, jak też w wypowiedzi jednej z postaci: „Plastik jest dzisiaj w cenie”. I co wtedy zrobić? Sama historia jest dość prościutka, wręcz banalna, ale Nichols podchodzi do tego w zaskakująco delikatny sposób – same sceny romansowe są bardzo spokojnie, wręcz w niemal ciemności, z bardzo sprytnym montażem. W dodatku epoka, czyli początek hipisowskiej rewolucji obyczajowej, seksualnej i mentalnej. Czy w tym świecie są jeszcze miejsca na prawdziwe uczucia, bycie sobą? Pozornie wydaje się, ze finał daje pozytywną odpowiedź – radość młodych, którzy uciekają ze ślubu w autobus, ale po pewnym czasie ten uśmiech znika. I co dalej?

absolwent2

No właśnie, Nichols potęguje atmosferę niepokoju za pomocą pracy kamery, która skupia się głównie na twarzach, zbliżeniach oraz dopełniając klimatu nastrojowymi piosenkami duetu Simon and Garfunkel (trafnie komentując wydarzenia). I jeszcze jak to jest zagrane – Nichols ma dobra rękę do aktorów, co było wiadome od dawna. „Absolwent” to pierwsza duża rola Dustina Hoffmana, który udźwignął rolę samotnego i zagubionego chłopaka, który bywa czasem niezdarny gdy udaje doświadczonego (scena w hotelowym pokoju). Ale nawet on musiał ustąpić pola wybornej Anne Bancroft. Jej pani Robinson to znużona kobieta po nałogach, znużona swoim życiem, dla której romans staje się szansa na zmianę życia. Ale tak naprawdę jest to kobieta z jednej strony bezwzględna i twarda, z drugiej samotna i bardzo delikatna (scena po wydaniu się romansu). W zasadzie reszta obsady robi tu za tło, ale wybija się debiutująca Katherine Ross jako Elaine Robinson.

absolwent3

Można spodziewać się było trochę lekkiej komedyjki, ale okazuje się gorzkim i ponurym dramatem o samotności swojego pokolenia. I to nie tylko pokolenia Nicholsa, ale chyba każdego pokolenia. Dla mnie jednak to tylko dobry film, który mnie nie do końca porwał.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz