Led Zeppelin – Led Zeppelin IV (Deluxe Edition)

Led_Zeppelin_IV

Kolejna reedycja kultowego albumu grupy Led Zeppelin. Tym razem przyszła pora na „czwórkę”, o której jeden dziennikarz w 1971 roku poświęcił… jedno zdanie. Kompletnie odrzucona przez prasę, za to przyjęta pięknie przez publiczność. Co dostajemy poza zremasterowanym dźwiękiem?

Na początek dostajemy mocne wejście, czyli ostrego „Black Doga”, który konstrukcja przypomina nagrane wcześnie „Oh Well” Fleetwood Mac, a Page gra dynamicznie i mocno. „Rock And Roll” jest z kolei bardziej żywiołowym przebojem. Zmianą klimatu jest akustyczne „The Battle of Evermore” zagrane na mandolinie oraz gitarze akustycznej, a wokalnie Planta wspiera Sandy Denny, a efekt jest piorunujący.Tak samo nie można przejść obojętnie wobec „Stairway to Heaven” – utworu, którego przedstawiać w zasadzie nie trzeba. Każdy słyszał tą gitarę, te uderzenia perkusji oraz ten głos. I potem znów zmiana, bo „Misty Mountain Hop” jest kawałkiem bardzo dynamicznym, z wyrazistymi klawiszami oraz półakustyczny „Four Sticks”, wyróżniające się dość oszczędną perkusją, ekspresja Planta oraz współgraniem gitary akustycznej z elektryczną. I potem znów wraca akustyczne brzmienie w „Going to California”, by pod koniec polać to bluesem i rockiem w długim „When the Leeve Breaks” z harmonijkowym wstępem.

Druga płyta zawiera te same utwory, jednak w innych wersjach. „Black Dog” jest w wersji pierwotnej z „echem” wokalu Planta, „Rock And Roll” jest w wersji alternatywnej z bardziej wybijającą się perkusją, a „The Battle of Evermore” jest tylko w wersji z gitarą i mandoliną. Nie będę wymieniał wszystkiego, ale te smaczki mocno ubarwiają ten album, parę razy zaskakując.

Co ja wam będę mówił, jeśli chcecie poznać historię muzyki rockowej, to MUSICIE zapoznać się z „czwórką”. A jeśli macie poprzednie zremasterowane płyty grupy, to będzie bajka.

10/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz