Fortuna

Lata 20. W czasie powojennym (czyli po I wojnie światowej) obowiązywało prawo, na mocy którego mężczyzna z kobietą mogli przekraczać granice stanów tylko wtedy, gdy byli małżeństwem. Przepis ten jest problemem dla Nicky’ego, który ma romans z niejaką Freddie, ale jest żonaty. Więc postanawia wykorzystać do pomocy kumpla, Oscara, mającego być panem młodym. Jednak panowie tak naprawdę są łasi na jej majątek i dlatego chcą wykorzystać tą sytuację.

fortuna1

Sam film to mieszanka komedii (slapstickowej), wątku kryminalnego (dość lekko prowadzonego) oraz kina obyczajowego. Sama produkcja jest lekką błahostką, która może nie zaskakuje, czasami humor oparty na kontraście i slapsticku może wydawać się nie najwyższych lotów oraz mniej subtelny, a sama intryga powoli traci na swojej sile, jednak reżyser bardzo zgrabnie przygląda się ówczesnej obyczajowości (podszywanie się pod małżeństwo i szwagra), wiernie odtwarza epokę (scenografia i kostiumy naprawdę niezłe oraz świetna jazzowa muzyka), a kilka pomysłów na próbę usunięcia kobiety oraz zdobycia jej fortuny (druga połowa filmu) potrafi parę razy wywołać uśmiech.

fortuna2

Swoje za to próbują robić aktorzy i ich chemia potrafi przykuć uwagę do samego końca. Zarówno Jack Nicholson (troszkę nieopanowany Oscar), jak i Warren Beatty (elegancki i opanowany Nicky) stanowią niezły duet oszustów. Jednak film ukradła naprawdę świetna Stockard Channing jako Freddie, która miesza w sobie zagubienie, niepewność oraz twardy charakter, a nieudolne próby gotowania pokazują jej talent komediowy.

Całość jest lekka, choć dla wielu może być to zbyt błaha komedyjka, by zwracać na nią uwagę. Broni się dzięki niezawodnemu aktorstwu oraz kilku zabawnym scenom. Po prostu niezłe kino, ale Nichols miał o sobie przypomnieć w następnej dekadzie.

6/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz