
KSU to jedna z legend polskiego punk rocka, kierowana od samego początku przez Eugeniusza Olejarczyka. Po albumie wydanym z okazji XXX-lecia działalności, ekipa postanowiła wydać nowy materiał pod wymownym tytułem „Dwa narody”.
Brzmieniowo mamy mieszankę ostrego, gitarowego grania z etnicznymi wstawkami (skrzypce, flety), przypominającymi celtyckie klimaty. Bywa brudno, garażowo, agresywnie („Wino za karę”), ale też i delikatnie (początek “Rozbitego dzbana” czy niemal akustyczne „Tylko honor II”), choć można się przyczepić, że jest trochę zbyt monotonnie, choć gitara brzmi tu świetnie. Także wokal brzmi naprawdę dobrze, a etniczne wstawki mocno ubarwiają całość, jednak dla mnie dwadzieścia utworów to było za dużo. Jednak nadal jest energia i bunt, co zawsze było znakiem rozpoznawczym tej grupy. Ale zawsze siłą były teksty – buntownicze i krytyczne wobec otaczającej rzeczywistości. Więc obrywa się za podziały (tytułowy utwór), ogłupiające media, brak uczciwości. Metafory są czytelne, ale nie ograne i to wszystko tworzy bardzo solidną płytę, jednak zaskoczeniem jest instrumentalne „Laworta”, która kończy całość (perkusyjne popisy i wokalizy).
Wybaczcie, że ostatnio coraz krótsze te teksty, ale pewnych oczywistych kwestii nie trzeba rozpatrywać zbyt długo. Dlaczego warto posłuchać nowego KSU? Bo jest dobre, ma kopa i brzmi dobrze. Wsio.
7/10
Radosław Ostrowski
