Mściciel

Miasteczko Lago leży gdzieś na Dzikim Zachodzie, gdzie znajduje się dochodowa kopalnia złota. I właśnie tutaj przybywa tajemniczy jeździec znikąd, którego imię pozostaje do końca zagadką. Podczas drobnego spięcia zabija trzech ludzi, którzy mieli chronić kopalnię oraz miasteczko. Właściciel kopalni oraz burmistrz z szeryfem decydują się zatrudnić nieznajomego, by zabił trzech mężczyzn, którzy wyszli z więzienia i planują zemstę. W zamian za władze na miastem, rewolwerowiec zgadza się.

msciciel1

Po swoim debiucie Clint Eastwood nie odpuścił reżyserowania i postanowił się zmierzyć z gatunkiem, w którym czuł się naprawdę dobrze – westernem. Ale postanowił przeszczepić stylistykę spaghetti westernów i nadać jej odrobinę metafizyki, potęgowaną przez oniryczną muzykę. Pozornie tylko Lago wydaje się typowym miasteczkiem z szeryfem na pokładzie, hotelem, kościołem oraz damą do towarzystwa. Poza tym są Indianie oraz Meksykanie stanowiący mniejszość i są też tak traktowani. Jednak są to tylko pozory, gdyż mieszkańcy ukrywają bardzo mroczną tajemnicę związana z linczem oraz morderstwem, ale więcej wam nie powiem (i tak już powiedziałem za dużo). Całość jest bardzo mroczna, Eastwood obnaża hipokryzje oraz tchórzostwo mieszkańców, którzy niemal bez sprzeciwu zgadzają się na warunki nieznajomego (owszem, podejmują próbę zabicia go, ale dość nieudolną). Trzeba wygonić ludzi z hotelu, by miał gdzie mieszkać? No problem. Kolejka dla wszystkich? Świetnie. Rozebrać stodołę? Ekstra. Zgwałcić kobietę? Nie ma sprawy, on ma władzę, jest bezkarny.

msciciel2

W to wszystko zostaje wpleciona scena linczu, gdzie po raz pierwszy mamy okazję zobaczyć heroizm mieszkańców oraz to, jak honor, moralność i uczciwość są tylko i wyłącznie słowami, pozbawionymi jakiegokolwiek znaczenia. Finałowa konfrontacja z dominującą czerwienią, napisem HELL oraz bardzo gorzkim zakończeniem daje wiele dróg do interpretacji.

msciciel3

Kim jest tajemniczy rewolwerowiec grany przez niemal małomównego Clinta Eastwooda (skąd my znamy to wcielenie?)? Bezwzględnym i prymitywnym zabijaką? Aniołem sprawiedliwości? Głosem tłumionego przez mieszkańców sumienia? A może samym diabłem obnażającym hipokryzję? Pozostali aktorzy prezentują dobry poziom, jeśli chodzi o grę, jednak tak naprawdę zwracamy uwagę na Brudnego Eastwooda.

„Mściciel” jest znacznie lepszym filmem od debiutu, jednak osoby szukające dynamicznej akcji, strzelanin oraz zadymy mogą poczuć się lekko rozczarowani. Osoby szukające mniej konwencjonalnych westernów powinny znaleźć coś dla siebie. Nie wiem czy ten film oglądał Sergio Leone, ale mógłby być dumny.

7,5/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Eastwooda

Dodaj komentarz