Biały myśliwy, czarne serce

John Wilson to reżyser, który lubi przede wszystkim adrenalinę i żyje odrobinę wystawnie. Ale tym razem dostaje propozycje nakręcenia filmu w Afryce. Ściąga do pomocy scenarzystę Pete’a Verilla, by pomógł przy scenariuszu. Jednak tak naprawdę dla Wilsona najważniejsze jest upolowanie wielkiego słonia.

bialy_mysliwy1

Clint Eastwood lata 90. rozpoczął z hukiem. Film mocno inspirowany jest wydarzeniami z planu „Afrykańska królowa” Johna Hustona, ale nie jest to stricte biografia. Twórcy udaje się bardzo sugestywnie pokazać, do czego może doprowadzić obsesja oraz żądza pokazania bycia twardzielem. Wszystko to jest potęgowane przez klimat Afryki, która jest pokazana w sposób niesamowicie piękny i przy okazji pokazuje pewne reguły w świecie Hollywoodu – uważany za zepsuty, zgniły i serwujący najgorsze rzeczy. Miejsca, gdzie decyduje o wszystkim producent (przynajmniej tak mu się wydaje). Tak naprawdę tutaj reżyser wydaje się panem i władcą, przekonanym o swojej sile. Myślę, że nie bez przyczyny film kończy się w momencie rozpoczęcia zdjęć. Nie brakuje dynamicznych ujęć (rejs parowcem czy trzymające w napięciu sceny polowań na słonie), jednak są one pretekstem do pokazania psychiki głównego bohatera. Podobnie jak drobne scenki (bójka z szefem hotelu czy rozmowa z kobietą podzielająca poglądy Hitlera ws Żydów), jednak nie ma się poczucia nudy, które troszkę pojawiało się w „Bird”.

bialy_mysliwy2

Główną rolę zagrał (niemal jak zawsze) sam Clint, bo czy mógł być ktoś tak męski w takim wieku jak Brudny Eastwood? Wilson jest twardym, niepokornym facetem uznającym tylko jednego szefa – samego siebie. Bywa arogancki, złośliwy i sarkastyczny, a także trudny we współpracy. Z czasem obsesja zabicia słonia staje się dla niego ważniejsza niż praca przy filmie. Będącym narratorem całej opowieści scenarzysta Verill (bardzo dobry Jeff Faley) wydaje się przeciwwagą Wilsona – jest bardziej spokojny i próbuje w jakiś sposób kontrolować reżysera. Ale wydaje się na straconej pozycji. Relacja tej dwójki jest siła napędową tej historii.

bialy_mysliwy3

Eastwood z mocnymi butami wchodzi w nową dekadę i powoli ociera się tutaj o arcydzieło. Wnikliwy portret obsesji + piękne plenery + Eastwood w świetnej dyspozycji + świetny scenariusz = bardzo dobry film. Mogę tych plusów wymieniać w nieskończoność, ale zamiast tego powinniście sięgnąć po ten tytuł.

8/10

Radosław Ostrowski

nadrabiam_Eastwooda


Dodaj komentarz