Mary Komasa – Mary Komasa

Mary_Komasa

Debiutanci mają to do siebie, że trudno im życzyć sukcesów. Jak odniosą sukces, oczekiwana są znacznie wyższe, a jak polegną – wypadają z gry. Jak będzie w przypadku niejakiej Mary Komasy? Nazwisko brzmi znajomo – tak, to siostra reżysera Jana Komasy („Sala samobójców”, „Miasto 44”) i razem ze skromnym zespołem (gitarzyści Jan Terstegen i Daniel Boovarsson, perkusista Nicolai Ziel, basista Slowey Thomsem i klawiszowiec Antoni Łazarkiewicz – mąż Komasy) nagrała swój pierwszy album nazwany – bardzo oryginalnie zresztą – „Mary Komasa”.

Za produkcję odpowiada Guy Sternberg, który współpracował m.in. z Depeche Mode i Yoko Ono, jednak estetyka nie jest stricte elektroniczna, ale przypominająca troszkę lata 60. i 70., co słychać m.in. w delikatnej grze gitary. Otwierający całość „City of My Dreams” przypomina piękny sen, tworzony przez bardzo łagodne klawisze oraz jazzową perkusję. Jednak sen nie trwa wiecznie, co potwierdza niepokojący początek „Lost Me” oraz wolne uderzenia fortepianu, by pod koniec uderzenia perkusji ostatecznie budzą. Marszowe werble w „Point of No Return” tworzą z elektroniką imitującą trąbki nastrój bardziej wyciszony i elegijny, by potem przejść w mocno ejtisowskie „Come” – potencjalny przebój z tej płyty, który może namieszać w radiu. Powrotem do miłych snów jest „Smiling Moon”, gdzie znów czarują klawisze – spokojniejsze i delikatne z ładnym basem oraz gitarą, jednak bluesowy „Oh Lord” ma mroczniejszy klimat nie dający się załagodzić. Cięższa gitara, etniczne perkusjonalia oraz świdrujące klawisze pod koniec imponują. Pojawia się też lekko westernowy (to chyba przez ten gwizd) „Sweet Revange” oraz minimalistyczny „Farewell My Heart” – co utwór to świetny.

Sam wokal Mary jest różnorodny – od marzycielskiego i czarującego po bardziej stonowany i szorstki. Budzi to skojarzenia zarówno z Laną Del Rey jak i Julie Cruise z czasów pracy przy „Miasteczku Twin Peaks”, jednak nie jest to tylko kopiowanie dream popu. To świeża, poruszająca i bardzo interesująca propozycja wytrzymująca porównania z innymi wykonawcami. Uwodzi, zwodzi, kołysze.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz