
O tym zespole (na początku myślałem, że to jedna osoba) Internet posiada śladowe ilości informacji. Wiadomo tylko tyle, że są z Kanady i właśnie wydali swój debiutancki album. Zobaczmy co tutaj mamy.
Jedenaście piosenek w hard rockowym stylu. Zestaw klasyczny, czyli perkusja, bas i dwie gitary elektryczne plus wokal. Jest surowo, rytmicznie i z zadziornymi riffami. Nawet skręty w bluesa (mocny „One More Time”) czy bardziej cięższe kawałki („They Got High” z ciekawą perkusją) nie zmieniają faktu, ze zostaje zachowany spójny klimat. Gitara kosi i szaleje troszkę jak u Zacka Wykke’a, tempo bywa zabójcze (najszybszy w zestawie „Get Your Gun”), jednak dla mnie najlepszy był wolny, lecz surowy „Wanted”. Reszta jest solidna, a „brudny” wokal tylko podkręcił klimat całości. Trudno mi – poza „Wanted” – coś wyróżnić (chyba że epicki, instrumentalny „Exit Moon” kończący całość), bo jest to wyrównane dzieło na solidnym poziomie, z energią oraz odrobiną mocy. Na początek to w zupełności wystarczy.
6,5/10
Radosław Ostrowski
