Rumer – Into Colour

Into_Colour

O brytyjskiej wokalistce Sarze Joyce zwanej Rumer usłyszałem dwa lata temu, gdy nagrała wdzięczny album z coverami piosenek „Boys Don’t Cry”. Nigdy jednak nie miałem możliwości zapoznania się z jej własnymi utworami. Po okładce można domyślić się, że estetyka eleganckiego popu z dawnych lat i tutaj nas nie opuści.

Od strony produkcji artystkę wspiera Rob Shirakbari – klawiszowiec, producent współpracujący m.in. z Burtem Bacharachem. Zaczyna się od delikatnego wstępu pianistycznego w krótkim intro, który jest przygrywką do singlowego „Dangerous”. I tutaj jest inaczej – mocna perkusja, łagodnie płynące smyczki, funkowa gitara oraz pulsujący bas. Spokojniejszy i kojarzący się ze starymi knajpami jest „Reach Out”, gdzie gra fortepian, Hammond, smyki oraz trąbki. I przez większość czasu spędzonego na tym albumie mamy śliczne aranżacje, łagodne dźwięki gitary, fortepianu, co może działać nużąco. Rumer chyba musiała być tego świadoma, bo nie zabrakło bardziej żywiołowych akcentów. Klaskanie zgrane z basem w „Play Your Guitar”, minimalistyczny „Sam” czy bardziej dynamiczna „Pizza and Painball” (szybsza gra perkusji) dają kopa.

Jednak udaje się tutaj zachować spójność w tym melancholijnym „Into Colour”, co jest też zasługą ciepłego głosu wokalistki, który nie wywołuje znużenia. Ciepła, pogodna płyta w starym stylu, czyli absolutnie coś dla mnie. I mam nadzieję, że nie tylko dla mnie.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz