
Tego człowieka przedstawiać nie trzeba – Neil Young to żywa legenda muzyki rockowej i alternatywnej, który zawsze szedł pod prąd i był w stanie poruszyć tłumy. Tym razem w swoim 37 (!!) albumie krytycznie odnosi się do działań korporacji rolniczej Monsanto. Jednak tym razem Young zamiast zespołu Crazy Horse wspiera go działająca od 2007 roku grupa Promise of the Real, kierowana przez synów Willie Nelsona – Lucasa i Micaha.
Uderza tutaj melodyjność, ale jednocześnie surowość brzmienia, którą słychać w otwierającym całość „New Day for Love”. Dopóki nie wchodzi gitara elektryczna (mocna i pachnąca latami 60.), można by pomyśleć, że jest to folkowy kawałek. Co nie znaczy, że elementów folku nie brakuje jak w akustycznym „Wolf Moon” z klasycznymi elementami (wyciszona perkusja, harmonijka ustna) tego gatunku. Ale Young najlepszy jest, gdy do gry wchodzi surowy riff oraz mocna perkusja tak jak w „People Want To Hear About Love” (spokojnie robi się tylko w mostkach) i jak zawsze Young gra na nosie stacjom radiowym. Piosenek jest co prawda 9, ale najkrótsza trwa niecałe 4 minuty. I tego faka pokazuje w 8-minutowym „Big Box” z cięższymi (jak na Younga riffami) oraz echu w refrenie, jednak Young nie przynudza i potrafi zaciekawić do samego końca – ewenement. Nie brakuje zarówno klasycznego bluesa („Rock Star Bucks A Coffee Shop”), a mimo braku zmian tempa, Young ubarwia swoją muzykę ciekawymi riffami, uderzeniami perkusji, „brudną” grą gitary („Rules of Change”) czy pojawiającą się niemal znikąd harmonijką ustną.
69-letni Young potwierdza, że najlepiej czuje się w mocnych, gitarowych numerach i że z wiekiem nie zawsze traci się energii. Jest moc, zadziorne riffy oraz spokojny głos Neila, który działa uspokajająco, nawet gdy mówi gorzkie słowa o współczesnym świecie.
8/10
Radosław Ostrowski
