Jodorovsky’s Dune

W historii kina jest wiele filmów nie tylko takich, które są uznawane za arcydzieła, ale też takie, które nigdy nie zostały zrealizowane. I szkoda, że nie zostały zmaterializowane te wizje. W 1974 roku chilijski wizjoner Alejandro Jodorowsky postanowił przenieść na ekran powieść Franka Herberta „Diuna”. Wsparty przez francuskiego producenta Michela Seydouxa, Jodorovsky zaczął pracować i liczył, że hollywoodzcy bonzowie wyłożą 15 milionów dolarów (wtedy, to była gigantyczna suma).

dune1

O tym projekcie postanowił w swoim dokumencie pokazać Frank Pavich. Wydaje się być to tradycyjnym i konwencjonalnym dokumentem, opartym na rozmowach z twórcami tego niezwykłego przedsięwzięcia oraz materiałami archiwalnymi. Ale rozmówcy to nie byle kto – sam Jodorowsky jest tak barwną postacią, że mógłby powstać film tylko o nim. Poznajemy początki jego drogi jako reżysera, jego poglądy oraz filozofię uprawiania tego zawodu jako sztuki, a nie tylko jako biznesu, który ma przynieść dochód finansowy. O tym jakim filmem miała być „Diuna” mówi sam Jodorowsky: Chciałem stworzyć film, który ludziom zażywającym LSD w tamtych latach da takie same halucynacje, ale bez zażywania tego narkotyku. Brzmi zachęcająco?

dune3

Pavich pozwala Jodorowsky’emu opowiadać historię realizacji projektu, ale też rozmawia ze wszystkimi żyjącymi osobami zamieszanymi w to przedsięwzięcie (nie udało się – z powodu zejścia z tego świata – z Danem O’Bannonem, odpowiedzialnym za efekty specjalne oraz Jeanem „Moebiusem” Girardem – współtwórcą strony plastycznej). A plan był bardzo ambitny – w obsadzie mieli się znaleźć David Carradine, Mick Jagger, Salvador Dali i Orson Welles, od strony wizualnej – poza francuskim rysownikiem Moebiusem – pomagali mu autor okładek książek Christopher Foss oraz H.R. Giger. By oddać rozmach tego przedsięwzięcia, Pavich pokazuje fragmenty storyboardu ze szczegółowymi ilustracjami pokazującymi tło, stroje, a także – dzięki zastosowaniu animacji – fragmenty poszczególnych scen. To podkręca wyobraźnię i pokazuje jak daleko sięgał Jodorowsky w swoich pomysłach.

dune2

Tworzy to fascynujący portret nie tylko tej fantastycznej opowieści (spotęgowany muzyką elektroniczną, brzmiącą jakby z lat 70.), ale też silnej osobowości jaką jest Jodorovsky. Nie idący na kompromisy wizjoner, który jest wierny swojej filozofii oraz niesamowitego zmysłu wizualnego. Chilijski jest niesamowitym gawędziarzem, a anegdoty o tym, jak udało się przekonać Wellesa czy Daliego to fantastyczne opowieści. Także o prowadzonych rozmowach w sprawie zatrudnienia Douglasa Trumballa, by zajął się efektami specjalnymi, czy pierwsze spotkanie Jodorovsky’ego z O’Bannonem. Może reżyser wydaje się troszkę naiwny w tym, ale do samego końca jest szczery i wierzy, ze znajdzie się ktoś, kto byłby w stanie przenieść „Diunę” w oparciu o jego scenariusz (choćby w formie animacji).

dune4

Chociaż „Diuna” nie doczekała się takiej realizacji, jakiej chciałby Jodorowsky (o filmie Davida Lyncha lepiej zapomnieć), to jej wpływ na kino pozostaje nieoceniony, co niemal pod koniec pokazują wplecione sceny z klasyków kina porównane ze storyboardem Chilijczyka. Bez „Diuny” nie byłoby „Gwiezdnych wojen”, „Obcego”, „Blade Runnera”, „Matrixa” czy „Terminatora”. To świadczy o tym, jak wielką osobowością był Jodorowsky. I ja oczami wyobraźni, zobaczyłem ten film. Fani SF muszą ten dokument obejrzeć, a resztę też gorąco namawiam.

dune5

10/10 + znak jakości

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz