
O tym folkowym kwintecie z Denver zrobiło się głośno 4 lata temu, dzięki debiutanckiej płycie pod prostym tytułem „The Lumineers” z niesamowicie popularnym przebojem „Ho Hey”. Kwintet kierowany przez Wesleya Schultza i Jeremiaha Fraitesa, postanowiła przypomnieć o sobie i dlatego pojawia się nowiutki albumik – „Cleopatra”.
Nie ma co się łudzić – to bardzo spokojny album, gdzie dominuje jednak gitara elektryczna. Już otwierający całość „Sleep on the Floor” to bardziej dynamiczny kawałek z chwytliwą gitarą oraz przyspieszającą perkusją. Ale nie brakuje też potencjalnych przebojów jak singlowa „Ophelia” z szybkim fortepianem czy tytułowy utwór z bardziej brudną gitarą. Nie zapomniano też o łagodniejszym, folkowym obliczu grupy, dominującym od „Gun Song” z gitarą akustyczną i tamburynem czy wyciszonej „Angeli”. Próbują ubarwić tą krainę łagodności, w czym pomaga wspierający ich fortepian (czasami przechodzący ze spokoju w nerwowość jak w „In the Light”) czy mocniejszą (jak na ten gatunek) gitarą w szybkim „Long Way from Home”, przypominając troszkę Jeffa Buckleya.
Gitara gra bardzo przyjemnie, wręcz kojąco (walczyk „My Eyes”, gdzie momentami robi się głośniej), a wokal Schultza współgra z tym spokojnym rytmem, a całość zamyka pianistyczny „Patience”. Fani mogą od razu wziąć wersję deluxe, z trzema dodatkowymi utworami. I nie zmienia to faktu, że „Cleopatra” to porządny i dobrze zrealizowany tytuł.
7/10
Radosław Ostrowski
