Ray Wilson – Song for a Friend

SONG-FOR-A-FRIEND-FRONT

Ray Wilson dla wielu pozostanie ostatnim wokalistą Genesis oraz tym, który przeniósł się ze Szkocji do Poznania. Po trzech latach przerwy, wokalista i gitarzysta powraca z nowym materiałem, dedykowanym zmarłemu w zeszłym roku przyjacielowi, Jamesowi Lewisowi.

Dlatego cały ten album jest taki wyciszony i spokojny, co nie znaczy, że jest nudny. Wilson razem z kompozytorem, gitarzystą Uwe Metzlerem. Najważniejsza jest tutaj gitara akustyczna oraz delikatny głos Raya, co nie znaczy, że nic więcej się tu nie dzieje. Muzyka dzielnie wspiera fortepian („Over My Dead Body”), przewijająca się rzadko perkusja („Cold Light of of Day”) i gitara elektryczna (tytułowy utwór czy bluesowy „How Long Is Too Long” z Hammondami w tle), a nawet wejdzie saksofon („Tried and Failed”). Czasami wyczuje się tutaj ducha prog-rocka (singlowe „Not Long Till Springtime” czy jedyny cover w zestawie – „High Hopes”), pojawi się odrobina nadziei (melancholijne „Backseat Driving”).

Całość jest spójna i klimatyczna, choć nie jest to muzyka przyjemna w odbiorze. Wilson potrafi poruszyć takie struny, o których się zapomniało. Muzyka bardzo intymna, ale wciągająca.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz