Śledztwo w sprawie obywatela poza wszelkim podejrzeniem

Włoski komisarz wydziału zabójstw zostaje przeniesiony do służb specjalnych. Ale w dniu zmiany wakatu dokonuje morderstwa swojej kochanki, Augusty Terzi. Dlaczego to robi? Kobieta go upokorzyła? Zazdrość? Odtrącenie? Nie. Zabił, bo chciał zabić i by sprawdzić czy znalazłby się jako osoba poza wszelkim podejrzeniem. Dlatego też zostawia wszelkie tropy, by skierowano na niego podejrzenia.

sledztwo1

Kryminał z poza mainstreamowego nurtu, dodatkowo zaangażowany politycznie – to niebezpieczna mieszanka. Zwłaszcza, że jest to produkcja sprzed ponad 45 lat przez zapomnianego w naszym kraju Elio Petri. Sama intryga jest prosta jak konstrukcja cepa, a samo morderstwo dostajemy na dzień dobry. Celowo zostawiane odciski palców, dzwonienie po zabójstwie, wreszcie świadek – można odnieść wrażenie, że nasz komisarz oszalał. To wszystko jest jednak celowym i konsekwentnym działaniem, o czym zaczynają przypominać nam wplecione w całość retrospekcje, pokazujące relacje komisarza z denatką. Kobieta nie ukrywała zainteresowania osobami przy władzy, prowokowała i była zafascynowana pracą naszego bohatera, dlatego chce „być przesłuchiwana” i fotografuje się do póz denatek z śledztw. Atmosfera wydaje się być bardzo spokojna, ale robi się tutaj gęsto – wszelkie tropy oraz próby zwrócenia swojej uwagi (podrzucenie paczki do znajomego dziennikarza, namówienie przechodnia do kupienia tych samych krawatów) intrygują, prowokują do myślenia, prowadząc do przewrotnego i zaskakującego finału.

sledztwo2

Jednocześnie Petri oskarża oraz trafnie portretuje czasy, w których toczy się akcja. Są to czasy, gdy w młodych osobach z poglądami na lewo krzyczały i upominały się o podstawowe prawa obywatelskie. Czasy, gdy policja i tajne służby bezkarnie podsłuchiwały, brutalnie przesłuchiwały (psychologiczny terror) oraz przejmowały korespondencję – tą skierowaną do Stalina, Mao i innych komunistów. bezkarność i brutalność służb wydaje się jedynym sposobem utrzymywania porządku w państwie. A jednocześnie jest tutaj ciągle mowa o obywatelach, tym co mogą i nie mogą. Nie wiem, jak wy, ale dostrzegłem to, że dzisiaj też się o tym słyszy? Prawda?

sledztwo3

Można na początku odczuć lekką dezorientację, jednak surowa reżyseria Petriego oraz dociekliwy scenariusz wynagradzają te zaległości. Plus jeszcze wielki Gian Maria Volante w roli komisarza. Postać tak trudna i skomplikowana, że nie wiadomo co powinno się wobec niej czuć. Pogardę? Współczucie? Zdumienie? Podziw? To człowiek kochający władzę i lubiący czerpać z niej swoją siłę, ale widać, że coś z nim jest nie tak. Motywacja jego zbrodni może wydawać się mętna, ale trudno nie oprzeć się wrażeniu, że praca i poczucie bezkarności naznaczyły jego charakter. Uwielbia być w centrum uwagi, jest powściągliwy, jeśli chodzi o emocje, by potem wybuchnąć niczym odrzucone dziecko, w dodatku manipulator. Cała reszta obsady też jest bardzo wyrazista, ale to Volante kradnie ten film wszystkim.

sledztwo4

„Śledztwo…” mimo upływu lat pozostaje mocnym oskarżeniem na bezkarność policji oraz ludzi władzy, upojonych nią, nie potrafiących bez niej oddychać. Dodatkowo z ironiczną muzyką Ennio Morricone oraz płynną pracą kamery, broni się godnie przed upływem czasu. Bo takich komisarzy jest wielu i nie odeszli wraz z systemem totalitarnym.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz