
Muzyka folkowa wydaje się mało ciekawa, gdyż co można zrobić mając do dyspozycji gitarę akustyczną oraz swój głos? Tacy wykonawcy jak Bob Dylan, Damien Rice czy Glen hansard pokazywali, że można oczarować, wspierając się także innymi instrumentami. Do tego grona próbuje też dołączyć amerykańska wokalistka Laura Gibson, która wydała właśnie czwarty album.
Już otwierający wydawnictwo „The Chase” pokazuje, że jest to mieszanka folku z delikatnym popem. W tle jest gitara elektryczna, ale tak łagodniutka, że nie zwróci się na nie uwagi. Ciekawa jest tutaj perkusja oraz pasaże smyczkowe w refrenie. „Damm Sure” brzmi jak typowa melodia folkowa z gitara monotonnie grającą w tle, ale… w tle podczas refrenu jest świetny chór brzmiący niczym ze starej płyty. Bardziej rockowo jest przy „Not Harmless” z metaliczną perkusją oraz basem. Tytułowa, ponad 5-minutowa kompozycja czaruje minimalistyczną perkusją, płynącą w tle gitarą elektryczną, przestrzennym wokalem, a tykanie perkusji w przejmującym „Five and Thirty”. Równie przyjemne jest „The Search for Dark Lake” przypominającym kompozycje z lat 70. (te smyczki i hawajska perkusja) czy ciepłe „Two Kids”. Tylko jeden utwór mocno odstaje od reszty, czyli „Louis” oraz utrzymany w stylistyce retro „The Last One”.
Sama Laura ma bardzo ciepły i przyjemny głos, a aranżacje proste i skuteczne. Sama muzyka jest zwiewna, urocza, fajna, przez co dobrze pasuje do jesiennego tła. Jeszcze letnie, chociaż bez rewelacji.
7/10
Radosław Ostrowski
