
Fisz i Emade znani wcześniej jako Tworzywo Sztuczne, teraz jako Fisz Emade Tworzywo to jeden z najbardziej nieoczywistych grup hip-hopowych, które chodzą swoją ścieżką, mieszają bity z żywym instrumentarium. Ostatnio swoim „Mamutem” skręcili w coraz bardziej elektroniczne eksperymenty, podbijając nawet taneczne parkiety. Tą ścieżkę kontynuują „Drony”.
Bartek i Piotr Waglewscy tym razem postanowili stworzyć concept-album opowiadający o życiu we współczesnym świecie, pełen gadżetów i wynalazków, bez których nasze życie wydaje się już niemożliwe. To daje już otwierający całość „Telefon”, który z jednej strony ma wszelki potencjał do podbijania parkietów (sekcja rytmiczna pulsuje, podobnie jak delikatne elektroniczne pasaże w zwrotkach) i próbuje być zagwozdką nie dla idiotów. Podobnie zaczyna się też ejtisowski „Parasol” z zapętlonym, przyspieszonym fortepianem oraz wręcz metalicznym basem. Najlepszy aranżacyjnie dla mnie są „Fanatycy” z mocną, dyskotekową perkusją, funkową gitarą oraz płynnymi smyczkami (prawie jak z „Wojny”) oraz minimalistyczny „Biegnij dalej sam”. Zupełnie w konsternację wprawiły mnie „Kręte drogi” z zapętloną gitarą akustyczną oraz mieszanką łagodnych perkusjonaliów, etnicznych wokaliz z mocnym bitem sklejonym z elektroniką.
Waglewscy robią wszystko, by nie przynudzać, a parę efektów zaskakuje – mieszający Orient z ambientem „Duch”, pulsujące „Samochody” ze staroświecką elektroniką, cykaczami oraz przerobionym głosem Fisza, delikatne „Skąd przybywasz” czy niemal akustyczny „Komputer”. Im dalej jednak, tym bardziej przewidywalne są chwyty rodzeństwa. Dodatkowo fani rapu się wściekną, bo tutaj tego gatunku jak na lekarstwo.
Fisz coraz bardziej skręca w stronę śpiewania niż rapowania, co wydaje się zrozumiałe (ci, co słyszeli jego rockowe wcielenie w postaci Kim Nowak wiedzą, co potrafi) i radzi sobie dobrze. Tekstowo jest dość zróżnicowanie, ale wszystko zmierza w oczywistym kierunku: technologia zabija człowieczeństwo, a prywatność oddajemy dla ideologii w rodzaju bezpieczeństwa narodowego (latające drony). Można było z tego wycisnąć dużo więcej.
„Drony” nie przebiją „Mamuta” zarówno pod względem produkcji czy energii, ale Fisz z Emadem poniżej pewnego pułapu zwyczajnie nie schodzi. To po prostu dobry materiał, który blado prezentuje się w porównaniu z konkurencją.
7/10
Radosław Ostrowski
