Zjednoczone stany miłości

Jest rok 1990 i trafiamy do pewnego blokowiska, gdzie poznajemy cztery kobiety. Agata wydaje się szczęśliwą mężatką i matką, pracującą w wypożyczalni kaset video. Iza jest dyrektorką szkoły, spotyka się w tajemnicy z ojcem jednej z uczennic. Jej siostra Marzena była kiedyś vicemiss i marzy o karierze modelki, a mąż siedzi w RFN. Do niej próbuje się zbliżyć sąsiadka, rusycystka Renata. I tak powoli zaczynamy oglądać jak przeplatają się losy każdej z bohaterek – po kolei, by się im bliżej przyjrzeć.

zjednoczone_stany_mioci1

Odpowiadający za całość Tomasz Wasilewski robi wszystko, byśmy uwierzyli w czas, jakim się znajdujemy. Stonowana, chłodna kolorystyka, czasami drgające ruchy kamery, wreszcie ujęcia naszych bohaterek z pleców. Wreszcie, dokładnie odtworzona scenografia i stronę z przełomu ustroju, gdzie dopiero uczyliśmy się nowych zasad gry, tkwiąc jeszcze w poprzednim czasie. Ale idzie nowe, dlatego szkoła zaczyna nosić imię Solidarności, a język rosyjski zostaje wyparty angielskim, tak prozachodnio. Jednak nie o to tutaj chodzi, bo reżyser pokazuje pozornie szczęśliwe kobiety, które tak naprawdę ciągle czegoś łakną, próbują zwalczyć pustkę i poczucie niespełnienia. Może wynikać ono z braku bliskości, tłumieniu własnych emocji czy szukaniu na ślepo dróg, co mają zalewnych lepszy los: druga osoba, kariera, namiętność w łóżku. Tkane jest to bardzo powoli i dlatego wielu może poczuć się znużonych, ale każda z bohaterek ma co najmniej jedną mocną scenę. Nieważne czy to kłótnia z kochankiem, próba erotycznej bliskości czy gwałt na nieprzytomnej kobiecie – tego z głowy nie da się wymazać.

zjednoczone_stany_mioci2

Co do scenariusza mam jedno zasadnicze ale. Wątek każdej z naszych bohaterek nagle zostaje pourywany, jakby niedokończony i sprawiający wrażenie zawieszenia. Wywołuje to we mnie pewne poczucie niedosytu, bo chciałbym postawienia kropki nad i. A nad wszystkim unosi się poczucie takiej beznadziei, smutku, braku satysfakcji. Drugim problemem jest dość często pojawiająca się nagość. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale miałem czasami poczucie nadużycia oraz przesytu golizną.

zjednoczone_stany_mioci3

Te drobne mielizny są jednak zakryte pewną reżyserią oraz koncertowym aktorstwem każdej z pań, choć nie od razu zyskiwały moją sympatię. Wasilewski wierzy, że trzeba pokazać, a nie mówić o tym. Największy problem miałem z Agatą, prowadzoną przez sztywną (celowo) Julię Kijowską. Jej motywacja oraz pragnienia przez długi czas pozostawały dla mnie kompletną tajemnicą (skąd ta fascynacja młodym księdzem). Za to największe wrażenie zrobiła na mnie Dorota Kolak jako samotna (poza ptaszkami) Renata, zakochana w sąsiadce Marzenie (apetyczna Marta Nieradkiewicz), nierzadko sięgając po podstęp w postaci upozorowanego wypadku na schodach. Klasę potwierdziła także Magdalena Cielecka jako chłodna, stonowana dyrektor szkoły. Ale tak naprawdę w każdej z tych pań coś się gotuje, kipią tłumione emocje, wierząc im.

zjednoczone_stany_mioci4

Czuć tutaj ducha kina moralnego niepokoju, ale nie ma tutaj moralizowania czy piętnowania. „Zjednoczone stany miłości” to kronika samotności, melancholii oraz niespełnionych marzeń, zakończonych klęską. Smutne, ale chwytające kino, któremu trzeba dać czas oraz szansę.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz