Wielka Czerwona Jedynka

To fikcyjny opis życia oparty na prawdziwej śmierci.

wielka_czerwona_jedynka1

Mocne słowa jak na początek filmu, zwłaszcza wojennego. Chociaż najbardziej znane dzieło Samuela Fullera opowiada o tytułowej jednostce walczącej w II wojnie światowej, to zaczynamy historię 11 listopada 1918 roku, gdy Wielka Wojna zbliżała się ku końcowi. Ale nie do wszystkich dotarła ta wiadomość, gdyż szeregowy Possum zabija pojawiającego się niemieckiego żołnierza na froncie. To było 4 godziny po zawarciu rozejmu. Wyrywając z czapki czerwoną naszywkę, zostaje stworzona jednostka piechoty: Wielka Czerwona Jedynka. W 1942 roku Possum (już w randze sierżanta) dowodzi oddziałem wchodzącym w skład tej jednostki, przemierzając północną Afrykę, Sycylię, Normandię aż do wyzwolenia czechosłowackiego obozu koncentracyjnego.

wielka_czerwona_jedynka2

Fuller tym razem ma większy rozmach niż się można po tym twórcy przewidzieć (choć nie widać, ze to 5 milionów), skupiając się na bohaterach zamiast wojenną rozpierduchę. Wszystko poznajemy z perspektywy szeregowego Zaba (alter ego samego reżysera), będącego narratorem tej historii. Owszem, jest to pokazane bardzo skrótowo, wręcz mamy ciąg epizodów, składających się w pewną wizję. Dla wielu będzie to zbyt naiwne i pełne nieprawdopodobnych zbiegów okoliczności (pewnego rodzaju „nieśmiertelność” sierżanta – akurat był ranny, więc nie powinien się liczyć – i czwórki wojaków, towarzyszących do samego końca), a Niemcy posiadają umiejętności strzeleckie na poziomie imperialnych szturmowców, to jednak skupienie się na bohaterach daje prawdziwego kopa.

wielka_czerwona_jedynka3

Zab, Vinci, Griff i Johnson są młodymi żółtodziobami mającymi pierwszy kontakt z wojną i karabinem, niekiedy muszą przełamywać swoje przekonania związane z zabijaniem, wyhartować się w boju, by przetrwać. Nie są jednak pozbawionymi cynikami, co wynika też z okoliczności (pomoc dla chłopca w pochowaniu matki w zamian za informację o dziale czy… poród w czołgu – śmieszna scena). Nasze chłopaki są traktowani jak mięso armatnie, a kilka scen mocno pokazuje absurdalność wojny (atak za Niemców w kościele, będącym ośrodkiem dla chorych umysłowo czy spotkanie z wojskiem składającym się ze starców, uzbrojonych w widły).

wielka_czerwona_jedynka4

„Wielka Czerwona Jedynka” ma w sobie coś z heroicznej propagandy, lecz Fuller wiele razy ją przełamuje. Czy to pokazując żołnierzy w Ardenach, co umarli na… zawał, infiltrujących szpiegów (scena kolacji), zmęczonych Niemców czy młodego chłopaka z Hitlerjugend, który po zabójstwie dostaje po dupie. Dosłownie, co pokazuje cyfrowo zrekonstruowana wersja z 2004 roku, trwająca prawie 3 godziny i robi świetne wrażenie: surowe, naturalistyczne zdjęcia, typowo militarna muzyka oraz świetne udźwiękowienie (te strzały robią robotę!!). Jeśli dodamy do tego smolisty humor, precyzyjnie budowane napięcie (ostrzał snajpera na Sycylii czy zasadzka niemiecka, gdzie wróg udaje trupa) oraz idealnie pasującego do swojej roli Lee Marvina, to wychodzi świetne kino.

wielka_czerwona_jedynka5

I żeby była jasność, nie jest to realistyczne kino wojenne, tylko świetnie skrojona i niepozbawiona mocnych, głębszych obserwacji rozrywka, jakiej po Fullerze się nie spodziewałem. Wojna z jednej strony widowiskowa (pirotechnicy mieli co robić), a jednocześnie bardzo kameralna.

8/10

Radosław Ostrowski

Samuel_Fuller

Dodaj komentarz