Kurt Cobain: Montage of Heck

Każdy fan muzyki rockowej zetknął się prędzej czy później z muzyką Nirvany oraz Kurta Cobaina. Dla jednych to wielki geniusz rocka, dla innych przeciętniak, co zniszczył muzykę gitarową. Czy jest w ogóle możliwe, byśmy mogli w jednym filmie poznać taką postać, która mocno wybija się na scenie muzyki rozrywkowej? Pewnie nie, ale twórcy tego dokumentu postarali się.

kurt_cobain1

Reżyser Brett Morgan miał aż 8 lat, błogosławieństwo rodziny zmarłego oraz dostęp do wszystkiego, co po sobie pozostawił: prywatne filmy, dziennik. Dodatkowo filmowcy postanawiają stworzyć atrakcyjny wizualnie kolaż, by nie ograniczać się tylko do “gadających głów”. Więc mamy tu animowane wstawki, wrzucone fragment dziennika, gdzie znajdują się nie tylko opisy stanu psychicznego, lecz także rysunki, fragmenty tekstów (wszystko to zostaje “ożywione”). Wszystko to bardzo mocno podkreśla niestabilny oraz zagubiony umysł Cobaina. Nie brakuje też muzyki Nirvany (także w pomysłowych aranżacjach instrumentalnych), wplecionych zapisów z koncertów, wywiady. Mimo trwania dwóch godzin, film ciągle intryguje, zaskakuje i daje wiele do myślenia.

kurt_cobain2

“Montage of Heck” nie jest laurką, mającą na cel wybielenie Cobaina. O nie. Rodzina, przyjaciele (zespół reprezentuje tylko basista Krist Novoselic) i ta, którą wszyscy oskarżają o destrukcyjny wpływ na Kurcie, czyli Courtney Love. Powoli dostrzegamy ewolucję chłopaka pragnącego sławy oraz tworzyć ciągle dobrą muzykę w unikającego mediów, tańczącego z heroiną, uwikłanego w związek z uzależnioną od narkotyków kobietą. Od tej pory nasz bohater nie radzi sobie z dziennikarzami, wpieprzającymi się w jego prywatne życie, rozpisując się o związku, urodzonym dziecku z uzależnieniem od narkotyków. I w żadnym miejscu nie czuć fałszu, przekłamania oraz oszustwa. Na mnie najmocniejsze wrażenie zrobiło mnóstwo scen: wspomnienie o upośledzonej dziewczynie, którą odwiedzał z kumplami (by ukraść z piwnicy gorzałę) i z którą chciał stracić cnotę, makabryczne ilustracje z dziennika (to trzeba samemu obejrzeć), wielka burza fanów czy ostatni concert, gdzie Kurt siedzi na wózku.

kurt_cobain3

Wszyscy ci, co uważali, iż nastąpi tutaj tabloidyzacja i skupienie na tym najczarniejszym dniu, rozczarują. Film urywa się w momencie, gdy Cobain nagrywa concert MTV Unplugged. Z czego to wynika? Mogę się tylko domyślać, że mogło dojść do pewnych porozumień albo chodziło o to, by nie rozdrapywać oraz unikania spekulacji.

kurt_cobain4

Ale to nie zmienia faktu, że film Morgana trzyma za gardło i porusza. Jednocześnie potrafi przygnębić, skłonić do refleksji na temat szczęścia, samotności i geniuszu. Kolaż niemal totalny.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz