
Ten cholernie zdolny raper był objawieniem ostatnich lat, który swoim EP-kami potrafił załatwić konkurencję trafnymi obserwacjami, ciętymi one-linerami oraz płynnym flow. Jednak pełna płyta “Marmur” rozczarowała I okazała się ogromną porażką. Jednak nasz ziomek nie złamał się i postanowił własnym sumptem nagrać oraz opublikować w Internecie kolejną EP-kę “Szprycer”, gdzie zdecydował się zmienić swoje oblicze. Jak mu wyszło?
Przyjrzyjmy się “Szprycerowi”, który znowu powstał w kooperacji z Rumakiem. I otwierająca całość “Nostalgia” zaczyna się od szybkich, mocnych ciosów perkusji skontrastowanych z ambientową wręcz elektroniką, a sam Taco próbuje śpiewać (całkiem nieźle, gdyby nie to ej), a pod koniec dostajemy ładne smyczki. Kompletnie zmienia się klimat w “Chodź”, gdzie mamy trapowanie w rytm orientalnej elektroniki (fajny, bujający bit) oraz niemal szybko nawijanym refrenem. Kawałek imponuje tempem, a pod koniec jeszcze mamy śpiewany refren nakładany na nawijkę Taco. “Tlen” to klasyczny trap, gdzie tło brzmi jak przerobiony alarm, a niski, głęboki głos Taco idealnie się odnajduje w tym klimacie, by przyspieszyć w niemal tanecznym “Głupim bycie”, pachnącym latami 80. podobnie jak mroczny “Dele” z ponurymi klawiszami i elektroniczną perkusją.
Ale nawet ja nie spodziewałem się takiego niemal dyskotekowego “I.S.W.T.” (choć wpleciony fragment “Chłopców z ferajny” jest mocny), szybko wpadającego w ucho z bardzo fajnym refrenem. Krótki “35” jest kolei bardziej surowy, co jest zasługą imitacji gitary elektrycznej i rockowej perkusji, a przestrzenna “Karimata (Mute)” pełna jest wyciszonej elektroniki oraz najbardziej epicki w tym zestawieniu “Saldo ‘07”.
Taco nadal ma kilka panczlajnów (“Karimata”, “Dele”) I tym razem nie idzie w stronę banału czy kiczu. Nadal obserwuje swoje przywiązanie fanów do niego, podgląda relacje damsko-męskie, nałogi oraz próbuje zdystansować się wobec swojej sławy. Najbardziej jednak drażniło mnie w jego flow te wstawki typu “ej, ej” I całkiem nieźle śpiewa. Nie wywołuje on bólu, agresji. W takich małych dawkach Taco Hemingway był najlepszy, a “Szprycer” to potwierdza. Raper wraca do formy, choć nie w pełni zmazuje wpadkę jaką był “Marmur”.
7/10
Radosław Ostrowski
