Kamper

Poznajcie Manię i Mateusza – oboje bardzo młodzi, lat około 30. Mieszkają w chacie kupionej przez rodziców Mani. Ona marzy o prowadzeniu własnego interesu, on pracuje w firmie robiącej gry komputerowe jako tester. Niby żyją ze sobą dobrze, jednak nagle jedno słowo, jedna sytuacja doprowadza do zakrętu. Zaczęło się od tego, że Mania mówi swojemu mężowi o pocałunku z kimś innym.

kamper1

Debiutujący Łukasz Grzegorzek mierzy się z tematem przedstawienia pokolenia 30-latków, żyjących w czasach pełnych dużych możliwości. Tylko, że im więcej tej wolności, tym bardziej nie wiadomo co z nią zrobić. Niby Mateusz „Kamper” wygrał niejako los na loterii, bo ma pracę o jakiej wielu zwyczajnie marzy, ale nie czuć jakiejś frajdy. Ona już chce mieć coś własnego (poza ogródkiem na balkonie) – firmę, dziecko, jednak jednocześnie boi się tego. Reżyser nie bawi się w słodko-pierdzące opowieści rodem z komedii romantycznych czy przesłodzonego świata z TVN, ale też nie próbuje osądzać, przez co każda osoba oglądająca „Kampera” może zupełnie inaczej dostrzec zachowanie naszej pary. Zamiast rozmów, zaczynają się zdrady, rozdrapywanie ran, ataki, pójście w alkohol. I to bardzo boli, bo oboje nie potrafią się ze sobą rozmawiać, obcować ze sobą – aż zastanawiałem się jakim cudem mogli się spiknąć. Dialogi brzmią naturalnie, postacie też nie są tylko zlepkiem 1-2 cech, chociaż drugi plan (koledzy i koleżanka Kampera z pracy) mógł być bardziej wyrazisty.

kamper2

„Kamper” ma też pewne swoje wady. Przede wszystkim bardzo wolne tempo oraz brak mocniejszego zarysowania naszej pary. Już na początku widać, że problemy pojawiły się wcześniej, a przyczyny możemy się tylko domyślić, gdyż trafiamy w środek kryzysu. Samo pokazanie pracowników firmy także jako graczy, spędzających wolny czas na imprezach czy przed kompem dodaje kolorytu. Ale jak to jest zagrane. Nie mogłem oderwać oczu ani od pogubionego Piotra Żurawskiego (Mateusz „Kamper”), ani od Marty Nieradkiewicz (silna-słaba Mania), którzy wydają się tylko szczęśliwi, lecz gdy przychodzą problemy, oboje ukrywają się w swoich kryjówkach. Jednak całość bezczelnie kradnie jedną sceną Jacek Braciak jako polska wersja Gordona Ramseya (aż zasługiwał na osobny film) oraz Justyna Suwała (Dorota), która prześwietla bohatera na wylot.

kamper3

„Kamper” może i czasami działa bardzo spokojnie, na początku kamera troszkę nie wie, co zrobić, ale im dalej w las, tym Grzegorzek punktuje świat pogubionych młodych ludzi. Tylko czy kiedyś będą w ogóle w stanie sobie poradzić samodzielnie z dorosłym życiem, skoro nie potrafią dokonywać takiej czynności jak rozmowa i dyskusja. A jak wy odbieracie zakończenie: Kamper w końcu przejrzał na oczy czy po prostu się dalej chowa?

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz