Notatnik śmierci

Light to młody, zahukany, ale inteligentny licealista, zakochany w cheerleaderce (jak to każdy amerykański nastolatek). Wychowuje go ojciec, matka zginęła w wypadku. I wtedy dostaje prezent z nieba. Dosłownie. Jest to Notatnik Śmierci – nałożony czarną obwolutą księga, której mechanizm działania jest bardzo prosty. Wpisujesz imię i nazwisko oraz sposób spotkania ze Stwórcą. W pakiecie dostajesz jeszcze pewną mendę zwaną Ryuk – paskudnego boga śmierci. Wiecie jakie to daje możliwości? Light korzysta z tego tworząc mitycznego Kirę – tajemniczego zabijakę, dzięki któremu postanawia wyplenić zło. To jednak przykuwa uwagę detektywa L.

notatnik_smierci1

Kiedy pojawiły się wieści, że Amerykanie przeniosą na ekran japońską mangę, zawrzało. Fani „Notatnika” byli absolutnie wkurzeni, że zostanie to wszystko przemielone na jakiegoś hamburgera, wykładając wszystko wprost za pomocą łopaty. I że to będzie kompletna szmira, absolutnie nie warta uwagi. Do gry włączył się jednak Netflix oraz reżyser Adam Wingard. Co z tego wyszło? Ponieważ nie znam pierwowzoru, stwierdzam, że punkt wyjścia jest mocno odjechany i oryginalny. Taka moc jest bardzo ogromna, ale i niebezpieczna, przykuwająca uwagę. Walka z przestępczością nagle staje się łatwiejsza, policja ma mniej do roboty i jest porządek. Problem w tym, że tytułowy notatnik posiada pewne reguły, a sam Ryuk nie jest istotą posłuszną komukolwiek. Później cała intryga skupia się na śledztwie L, próbującego za wszelką cenę schwytać Kirę. A wtedy między nasza parką zaczyna zgrzytać i wtedy film nabiera rozpędu.

notatnik_smierci2

Wingard polewa wszystko w swoim charakterystycznym stylu, czerpiąc garściami z estetyki lat 80. Słychać to głównie w synthpopowej, klimatycznej muzyce, świetnym początku z rytmicznym montażem, obowiązkowym slow motion czy czasami kiczowatą kolorystyką (bal zimowy). Jednocześnie jest mrocznie i bardzo brutalnie, reżyser nie oszczędza pokazywania krwi oraz dosadnej przemocy. Podświadomie, chociaż to pewnie nieliczni wychwycą, „Notatnik śmierci” mocno pokazuje jak wielka władza działa bardzo destrukcyjnie, jest w stanie zniszczyć każde uczucie. I ta pycha, władza nad życiem oraz śmiercią jest bardziej przerażająca niż jakieś wampiry, zombie czy inne stwory nie z tego świata.

notatnik_smierci3

Czasami film spowalnia, a finał wielu może rozczarować (że pozostaje taki otwarty), skupiając się bardziej na psychice Lighta (świetny Nat Wolff) oraz pokazujące coraz bardziej bezwzględne oblicze Mii (nieoczywista Margaret Qualley), obnażając jej socjopatyczny charakter. Ale film kradną demoniczny Ryuk (fantastyczny Willem Dafoe swoim głosem robi robotę) oraz genialny detektyw L (kapitalny Lakeith Stanfield) – neurotyczny, dziwny, troszkę arogancki, ale inteligentny i pewny siebie. Rzadko zdarza się taka kombinacja, która nie idzie w strony parodii, lecz czyni antagonistę (chyba) ciekawym i ludzkim.

notatnik_smierci4

Dla osób nieznających pierwowzoru „Notatnik śmierci” może być początkiem z tą serią oraz jej innymi wersjami (anime, gry video, film aktorski z Japonii). Może nie zawsze skupia swoją uwagę, ale jest intrygujący, miejscami piękny wizualnie i bardzo w stylu Wingarda. Oby powstał sequel.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz