Tamte dni, tamte noce

Włoskie miasteczko gdzieś na początku lat 80. To właśnie tutaj mieszka rodzina Perlmanów. On jest profesorem specjalizującym się w kulturze greko-romańskiej, ona jest tłumaczką. I jest jeszcze syn, 17-letni Elio – czytający książki, grający na fortepianie muzykę klasyczną oraz chodzącego z dziewczyną Marzią. Ale w te wakacje, jak co roku, przyjeżdża stypendysta do pomocy ojcu. Jest nim Amerykanin Oliver.

tamte_dni_noce1

Luca Guadagnino niejako powtarza klimat znany z „Nienasyconych”, czyli wakacje w Italii oraz bardzo powoli budzące się uczucia. Jednak w przeciwieństwie do poprzednika jest to letni romans w niesamowitych plenerach. Ruiny miasta, starożytne posągi oraz willa, gdzie mieszka familia – i to słońce. Sam początek jest dość powolny, a wszystko opiera się z jednej strony na masie niedopowiedzeń, spojrzeniach, zatrzymanych gestach, z drugiej reżyser (rzadko i dość delikatnie) używa łopaty. Mam tu na myśli scenę, gdy matka czyta XVI-wieczny romans, który – całkiem przypadkowo – współgra z tym, co ma się wydarzyć w życiu Elio. Sam film próbuje bardziej przemówić sfera wizualną, pełną nasyconych kolorów, reliktów przeszłości, jakbym oglądał któryś z pierwszych filmów Bertolucciego. Wszystkiego zaczyna nabierać rumieńców gdzieś w połowie, a dla Elio to całe zdarzenie będzie też odkrywaniem swojego „ja” oraz tajników miłości (jedno słowo: morela – nic już po tym nie było takie same).

tamte_dni_noce2

Ten romans jest poprowadzony tak delikatnie jak to jest możliwe i być może dlatego to wszystko tak angażuje, a finał tak boli. Tutaj płeć kochanków nie miała dla mnie absolutnie żadnego znaczenia, co pokazuje jaką siłę emocjonalną ma ten tytuł, jednocześnie unikając sentymentalizmu czy kiczu, co jest zasługą pewnej ręki reżysera oraz uważnego scenariusza.

tamte_dni_noce3

Ale to nie miałoby w sobie tej siły, gdyby nie świetne aktorstwo. Uwagę zwraca zwłaszcza Timothee Chalamet, o którym na pewno jeszcze usłyszymy. Elio na początku sprawia wrażenie lekko pretensjonalnego chłopaka znającego się niemal na wszystkim (intelektualista totalny), wchodzącego w dorosłość młodzieńca, bardzo wyciszonego. Zaskoczył mnie za to Armie Hammer, czyli bardziej wyluzowany, pewny siebie Oliver, zaś chemia między nimi powoli zaczyna się rozkręcać. A swoje pięć minut ma też Michael Stuhlberg, czyli ojciec Elio (monolog pod koniec autentycznie porusza), stanowiąc solidne tło.

tamte_dni_noce4

Guadagnino powoli podkręca klimat oraz atmosferę, ale nie jest to kontrowersyjne, szokujące czy prowokujące. To tylko albo aż wakacyjny romans, klimatyczny, nastrojowy oraz działający na wszelkie zmysły. Czy zostanie w pamięci na dłużej? To już kwestia indywidualna, ale warto dać się uwieść.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz