Patti Cake$

New Jersey – mieścina pozbawiona perspektyw, kojarzona ostatnio z „Dr. Housem”. Tutaj przyszło żyć niejakiej Patricii Dombrowskiej – młodej dziewczynie przy kości, mieszkającej z matką-pijaczką oraz chorą babcią, a gdzieś w tle czai się komornik. Bo leczenie babci było na kredyt. Patti chce się przebić jako raperka, by wyrwać się z tego smutnego jak pizda miasta. Pomaga jej w tym hinduski aptekarz oraz pewien poznany outsider.

patti_cakes4

Takich filmów pokazujących walkę o swoje marzenia oraz klinczu z rzeczywistością były setki i pewnie jeszcze będą tysiące. Co wyróżnia debiut Gaspara Jaspera, który ma w dorobku parę krótkometrażówek oraz teledysków? Jest bardzo, bardzo szczery w swoim przekazie, a także potrafi przeszyć autentyzmem. Samo New Jersey pokazane jest bardzo chropowato – mamy bar, jakieś przedmieścia oraz obskurne knajpy. Ale reżyser miejscami bardzo mocno bawi się formą jak w scenach snów, gdy nasza Patti jest naznaczona przez swojego idola, O-Z (bardzo silna zieleń, tworząca oniryczny, wręcz horrorowy klimat), co może wywoływać pewną konsternację. Początek nie zapowiada nic ciekawe, ale dziwnym sposobem im dalej w las, tym bardziej wciągnąłem się w tą historię, kibicując temu trio aż do końca.

patti_cakes1

Wszystko jest też zapodane fantastyczną muzyką, która zostanie w głowie na bardzo długo, nawet jeśli nie jesteście fanami hip-hopu, podbite wręcz teledyskowym montażem (wszelkie sceny rapu zderzone z dniem codziennym Patti). Niby są tu grane klisze (młoda, ambitna Patti, nakręcony kumpel, wycofany outsider z talentem, matka-alkoholiczka z wielkim talentem czy idol, który miesza bohaterkę z błotem), ale wszystko to zrobione z wyczuciem.

patti_cakes2

A jednocześnie jest to bardzo realistyczna historia, w którą można absolutnie uwierzyć bez cienia fałszu. Co jest nie tylko zasługą dialogów, muzy czy scenariusza (nawet happy end wydaje się na miejscu), ale przede wszystkim buzującej reżyserii oraz znakomitych, kompletnie nieogranych aktorów. Relacje między nimi są zagrane i pokazane bez cienia fałszu. Na mnie największe wrażenie zrobiły trzy postaci: Patti, jej matka oraz Basterd. Tytułowa bohaterka (fenomenalna Danielle Macdonald) kapitalnie pokazuje przemianę troszkę niepewnej, wyszydzonej dziewczyny w twardą, ostrą zawodniczkę rap-gry, która jest sensem jej życia. Kiedy zaczyna nawijać, ma w sobie ogień większy niż zawodowi raperzy. Z kolei matka (znakomita Bridget Everett) to postać ze złamanym życiorysem, ogromnym talentem oraz żalem do świata, że nie wszystko poszło ku jej myśli. Ale najbardziej tajemniczy jest Basterd (niesamowity Mamoudou Athie), o którym wiemy niewiele. Mieszka gdzieś koło cmentarza, jest bardzo wycofany i niezbyt rozmowny, ale gdy weźmie się za bity, to jest prawdziwym mistrzem.

patti_cakes3

„Patti Cake$” to kolejny przykład małego kina zrobionego z wielkim sercem, który wnosi wiele życia do ogranych schematów. Przemknął przez kina niezauważony, ale absolutnie warto go znaleźć i namierzyć. Takiego pozytywnego kopa do walki o swoje nigdy dość, joł.

8/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz