The Florida Project

Gdzieś na Florydzie znajduje się mały motel, w okolicach Disneylandu. Motel zwie się Magic Kingdom, gdzie mieszkają Moonee z matką Halley, zaś poza nimi są ludzie wykluczeni, bardzo biedni. A wszystko toczy się w wakacje, gdzie tak naprawdę nie ma co robić.

florida_project1

Sean Baker przygląda się tej części Ameryki, o jakiej tu nie widzimy, nie słyszymy, nie prezentuje się zbyt często. Choć motel wygląda wręcz bajkowo, z pastelowymi kolorami, znajduje się w przedsionku Disneylandu, to tak naprawdę nie jest to raj. Wszystko tak naprawdę poznajemy z perspektywy Moonee, czyli rozbrykanej, postrzelonej, energicznej dziewczynki, nie do końca ogarniającej otaczającej jej rzeczywistości. Trudno wejść w ten film, bo przypomina to wszystko dokument, gdzie przyglądamy się pewnym zdarzeniom, które pozornie sprawiają wrażenie niepowiązanych fragmentów. Ale reżyser jest zaskakująco szczery, a wszystkie klocki zaczną powoli się sklejać w jedną całość. Powoli zaczynamy poznawać jak Halley zarabia na swój oraz swojego dziecka byt, a wiele rzeczy dzieje się poza okiem kamery. Zabieg ten ma celu „przyjęcia” perspektywy Moonee, a rzadko pojawiający się dorośli oraz ich problemy przewijają się jako tło. „Florida Project” to kolejna próba – i zaskakująco udana – rozdrapania amerykańskiego snu, który dla dorosłych się skończył. Dzieci jeszcze mają marzenia, ale pytanie na jak długo. A im bliżej finału, tym bardziej robi się dramatycznie, co kompletnie mnie zaskoczyło. Dla tego momentu warto przeczekać te krzyczące, rozbiegane dzieciaki na początku. Pozornie wszystko wydaje się nudne, ale dalej widzimy coraz większą patologię. Więcej wam nie powiem, bo to jest jedna z niespodzianek.

florida_project2

Jeszcze większą są znakomite role dziecięce. Nie wiem, jak robią to Amerykanie, ale nie można przejść wobec tego obojętnie, zwłaszcza wobec tego, co robi Brooklyn Prince. Mooney to bardzo rozkręcona dziewucha z ADHD, pełna naiwności, ale i bardzo dużej energii oraz siły, kopiująca też pewne zasłyszane słowa, gesty, zachowania. Równie mocna jest Bria Vinaite, czyli wytatuowana i pyskata Halley, sprawiająca wrażenie starszej siostry niż matki, która pozornie sprawia wrażenie osoby mającej gdzieś innych. Ale tak naprawdę przekonująco pokazuje różne desperackie kroki w celu utrzymania siebie oraz córki. Największą uwagę przykuwa jednak Willem Dafoe, czyli menadżer hotelu, Bobby. Nie tylko spec od naprawiania, pilnowania porządku, ale ktoś, mogący być autorytetem, nawet jeśli wydaje się troszkę szorstki w obyciu.

florida_project3

Film Seana Bakera troszkę przypomina dorobek Harmone’a Korine’a, chociaż jest to bardziej wizualnie pokazany świat znany z filmów Mike’a Leigh czy Kena Loacha. Takie wizualne zderzenie z treścią oraz tematyką może wywoływać na początku dysonans, jednak udało mi się złapać ten rytm. I co najważniejsze: potrafi wzruszyć, poruszyć, rozbawić.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz