Jaskiniowiec

Jak myślicie, kiedy powstała piłka nożna? Stworzyli ją Chińczycy czy Anglicy? Prawda jest jeszcze bardziej szokująca, bo już pierwsze mecze zaczęto grać w czasach prehistorycznych. Gdzieś w okolicach Łodzi, podczas pory obiadu, gdy ludzie i dinozaury się naparzały, na ziemię spadł meteor. Jednak zamiast zmieść wszystko w pył, przyniósł małe, okrągłe coś. Ponieważ było gorące i nie można było dotykać rękoma, zaczęli używać nóg. Tak zaczęto grać w piłkę nożną.

jaskiniowiec1

Jednak nowy film studia Aardman nie jest filmem naukowym, opartym na faktach. Ale właściwa akcja toczy się wiele wieków później. Poznajcie Douga – młodego chłopaka z plemienia jaskiniowców, będących dość prymitywnym stadem. A ich spokojne życie – pełne polowania na króliki –  w dolinie, otoczonej wulkanami, zostaje brutalnie przerwane przez ludzi bardziej rozwiniętych pod wodzą lorda Knuta. Chłopakowi udaje się zwiać, ale przez przypadek trafia na murawę piłkarską. Tam decyduje się zawrzeć umowę w sprawie doliny: jak on wygra z Realem Bronzio, dolina zostaje dla Douga i jego ludzi.

jaskiniowiec2

Sam pomysł na tą opowieść może wydawać się bardzo prosty, bo zrobienie filmu sportowego nie jest niczym trudnym. Mamy walkę drobnej drużyny, bez wsparcia, zaplecza kontra wielkich gwiazdorów pod wodzą prezesa-cwaniaka, który jest bardziej chciwy niż Scrooge. Wynik oczywisty do przewidzenia? Tak, ale kumple z Aardman potrafią zaangażować, a przeszczepienie znanej nam rzeczywistości do kompletnie innej epoki staje się źródłem dowcipu. Każde wejście kurczaka pocztowego (mieszanka poczty głosowej z gołębiem), małe krokodylki jako spinacze czy niekonwencjonalny trening to przykład dowcipu pierwszego sortu. Do tego wszystko zrobione w typowym dla tego studia plastelinowym stylu (odcinając się od „Artura ratuje Gwiazdkę”), wyróżniając go z tłumu innych filmów animowanych. Zderzenie to pokazuje, że nie można się cofnąć przed postępem i jedynie rozwój, korzystanie z nowych wynalazków może dać szansę na przetrwanie.

jaskiniowiec3

Z drugiej strony nie można pozbyć się – przynajmniej na początku – pewnej wtórności wobec poprzednich dokonań studia pod wodzą Nicka Parka. Nadal mamy kluczowego bohatera zwierzęcego (tutaj świnka Maciorek zamiast psa Gromita), młodego idealistę zderzonego z rzeczywistością, drobnego złodziejaszka ekranu na trzecim planie (królik). Ale im dalej w las, tym bardziej „Jaskiniowiec” zaczyna nabierać rumieńców, zabawa jest przyjemniejsza, a żarty coraz lepsze.

jaskiniowiec4

Także polska wersja językowa jest zrobiona porządnie. Nie może jednak być inaczej, jeśli całą akcją kieruje Bartosz Wierzbięta, który nie tylko przetłumaczył dialogi, ale także wyreżyserował całość. I słucha się tego z dużą frajdą. Także głosy są bardzo dobre. Świetnie się sprawdził Paweł Ciołkosz w roli Douga, troszkę przypominając Artura z poprzedniego filmu Aardmana, ale też troszkę bardziej ekspresyjny. Również bez zarzutu spisuje się Krzysztof Dracz w roli lorda Knuta, będącego mieszanką sprytu z lękiem przed żoną oraz niemieckiego akcentu. Nie można nie wspomnieć też o Janie Kulczyckim (wódz Kieromir) czy Marcie Dobeckiej (ambitna Guna, pomagająca Dougowi), tworzącymi bardzo wyraziste kreacje.

„Jaskiniowiec” to zaskakująco dobry film sportowy, mimo grania znaczonymi kartami. Historia wsysa, jest wiele dowcipu (zwłaszcza teksty komentatorów sportowych czy dwuznacznych aluzji w przedstawieniu zawodników Realu Bronzio), a animacja wygląda uroczo, mimo wtrącanych komputerowych efektów w postaci wybuchów wulkanów. Niemniej to smakowita porcja kina, idealnie pasująca do Mundialu.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz