Eskorta

Cała historia wydaje się być prosta niczym konstrukcja cepa. Mamy tutaj elitarną jednostkę paramilitarną zwaną Overwatch, działającą jako komórka CIA składająca się z najbardziej przewidujących, doświadczonych agentów. Takich jak James Silva, którzy na przykład są w stanie zniszczyć komórkę rosyjskich terrorystów. Jednak cała intryga skupia się gdzieś w azjatyckim kraju, gdzie przed ambasadą USA trafia gliniarz Li Noor. Mężczyzna posiada cenne informacje dotyczące skradzionego cezu, ale w zamian chce azylu w USA. z ambasady do samolotu jest dystans 22 mil do pokonania.

eskorta (2018)1

Peter Berg nadal jest w swoim żywiole, czyli kinie akcji oznaczonym patriotyzmem oraz twardymi facetami. Sam punkt wyjścia może wydawać się znajomy, choćby dla tych, co widzieli „16 przecznic” Richarda Donnera, jednak tutaj reżyser próbuje bardzo udynamicznić całą akcję. Nie brakuje strzelanin, eksplozji, poczucia uciekającego czasu czy widoków z drona. Nasi herosi posiadają supernowoczesną technologię niczym z trylogii Bourne’a (widoki ze wszystkich kamer w kompie, zmiany sygnalizacji świetlnej + drony uzbrojone w rakiety) i – niestety – przejmuje od niego także montaż scen akcji. Nawet te najbardziej widowiskowe sceny wyglądają bardzo chaotycznie, nieczytelnie, jakby każdy cios czy strzał musiał być szybko montowany. I to mocno psuje wrażenie immersji, zaś sama intryga zwyczajnie nie wciąga. Samo wyjaśnienie oraz wolta, która stoi za całą intrygą potrafi zaskoczyć, jednak po przemyśleniu wydaje się dość niedorzeczna. No i sama konstrukcja, będąca czymś w rodzaju zeznania Silvy, gdzie opowiada o wszystkim (na szczęście, nie są rzucane od razu wszelkie tajemnice, co buduje odrobinę suspensu).

eskorta (2018)2

Jak wspomniałem, montaż jest największym problemem. Nawet podczas rozmów następuje szybkie przeskakiwanie z postaci na postać, co zwyczajnie drażni, zaś sceny akcji przez to są mocno popsute. Nie ma tutaj nerwowej kamery ADHD, jednak cięć jest zwyczajnie za dużo, przez co bijatyki, strzelaniny i eksplozje wywołują totalną dezorientację. A chyba nie o to tutaj chodzi, zaś Berg lepiej sobie pod tym względem radził sobie w „Dniu patriotów”, zaś tutaj bardzo duży krok do tyłu.

eskorta (2018)3

Aktorzy – jak to zawsze u Berga – po prostu są, mówią i nie mają tutaj zbyt wiele do roboty, chyba że trzeba kogoś rozwalić, zastrzelić czy użyć pięści. Wtedy potrafią błysnąć. Mark Wahlberg jest typowym Markiem Wahlbergiem, tylko z bardzo nerwowym tikiem, wyszczekaną gadką oraz poczuciem lojalności. Także reszta ekipy (John Malkovich, Lauren Cohan, Ronda Roussey) wydaje się solidna, jednak film kradnie dla mnie Iko Uwais w roli informatora. Opanowany, spokojny, niby szary gość, ALE… ma najbardziej efektowne sceny akcji, niczym mistrz karate. Ręce i nogi latają jak szalone, choreografia jest niesamowicie dzika, podnosząc mocno poziom całości.

eskorta (2018)4

Problem jednak w tym, że „Eskorta” nie prezentuje sobą niczego, czego byśmy nie znali. Ale oprócz klisz, sama akcja zwyczajnie nie daje zbyt wielu satysfakcji (oprócz popisów Uwaisa – muszę bliżej poznać dorobek tego aktora), co jest kardynalnym błędem. Mam nadzieję, że jest to wypadek przy pracy Berga i następny film będzie co najmniej solidnym akcyjniakiem.

5,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz