Kult. Film

Nie ma chyba w Polsce bardziej kultowego zespołu niż – nomen omen – Kult. Od 1982 roku formacja Kazika Staszewskiego zebrała masę fanów, 9 członków zespołu, masę przebojów oraz miliony sprzedanych albumów. Tym bardziej zadziwia fakt, ze film o sobie powstał dopiero w zeszłym roku. ale jeszcze bardziej nieoczywisty jest, iż nie jest to konwencjonalny dokument.

Bo jeśli spodziewacie się, że „Kult. Film” będzie historią o samym zespole od początków do dnia dzisiejszego, a wokół tego będą krążyć opowieści, anegdoty czy historii o fenomenie formacji, to tutaj tego nie znajdziecie. Reżyserka Olga Bieniek obserwuje zespół w trakcie trasy koncertowej, pokazując grupę niejako od kuchni. Z bardziej prywatnej perspektywy, co samo w sobie jest niezłym pomysłem. Skupiamy się na drobiazgach pokazujących jak funkcjonuje ten kolektyw, ich rodziny oraz relacje między członkami. Przeplatane to wszystko jest fragmentami koncertów oraz rozmowami z członkami zespołu. I te momenty mogą się nawet podobać, bo dzięki nim troszkę bliżej poznajemy tych ludzi. Jednak to są tylko momenty niepozbawione kilku anegdot (m.in. sprawy wchodzenia i wychodzenia na scenę pod wpływem), jednak to za mało, by zrealizować ten film.

I wtedy pojawia się pewna postać, która dodaje troszkę kolorytu. Didi – przyjaciel Kazika, którego obecność na jednym z koncertów wokaliście Kultu zatkało. Sam bohater, czyli lekko sepleniący facet oraz jego relacja z Kazikiem jest dla mnie powiewem świeżości. Jak doszło do znajomości oraz siła tej więzi mnie interesowała najbardziej. Tam było troszkę życia i było bardziej poważnie, przez co nie czułem takiego znudzenia jak przez większość seansu. Mimo dość krótkiego czasu trwania, nie wszedłem w to tak bardzo.

Czy bardziej fanatyczni wielbiciele Kultu polubią ten film? Nie wiem, nawet nie próbuje odpowiadać na to pytanie. „Kult. Film” próbuje iść w innym kierunku, za co szanuję, ale nie polubiłem się z filmem. Rozczarowanie spore.

6,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz