Nomadland

W życiu każdego człowieka przychodzi moment, kiedy zostaje zmuszony porzucić swoje domostwo i ruszyć przed siebie. Czasem nie daje się znaleźć żadnego fizycznego domu – z różnych powodów: własnego wyboru lub czynników zewnętrznych. Ten drugi przypadek pasuje do Fran, która po likwidacji miejsca pracy została zmuszona – razem z mieszkańcami całego miasta – przenieść się. Kupiła kampera, szuka jakiejkolwiek pracy od miasta do miasta. I z nią poznajemy kolejnych wędrowców, robiących to samo, co Fran.

Na pierwszy rzut oka „Nomadland” od reżyserki Chloe Zhao wydaje się kolejny filmem drogi. Wędrujemy z Fran jej kamperem, będącym także domem, poznajemy innych nomadów oraz ich historie. Najbardziej zadziwił mnie fakt, że bohaterami są tutaj ludzie o wiele dojrzalsi, z dużym bagażem doświadczeń i zaczynający się przyzwyczajać do tej nieustannej wędrówki. Głównie dlatego, że nie mają do czego wracać, a inni inaczej nie potrafią żyć. Tak właśnie jest z Fran, która po śmierci męża, upadku firmy i utraty domu, rusza za pracą. Problem jednak w tym, że to zawsze praca sezonowa, nic na stałe. Czy to w Amazonie, restauracji czy parku narodowym. Powoli zaczynamy odkrywać jej przeszłość i pojawiają się pytania. Czy chodziło tylko o szukanie pracy, a może o bycie niezależną od pomocy innych, nawet najbliższej rodziny? Nie poznamy odpowiedzi, pozostają tylko domysły.

Reżyserka nie pokazuje tylko dobrych stron bycia wędrowcem bez domu. Bo są pewne chwile, gdzie dostęp do cywilizacji wiele ułatwia. Jak choćby wymiana opony, naprawa auta czy kupno papierosów. A i z parkowaniem czy zatrzymaniem pojazdu bywają problemy. Wszystko w przepięknych krajobrazach, jakie mógłby sfilmować Emmanuel Lubezki czy Roger Deakins. Przyroda jest tutaj zachwycająca, jednak jej niemal pustynne otoczenie pogłębia poczucie samotności i alienacji. A prowadzone jest to niczym reportaż – przyglądamy się pozbawionej pudrów biedniejszej stronie Ameryki. Jest parę długich ujęć, zaś kamera niemal cały czas jest przyklejona do Fran (wyciszona i znakomita Frances McDormand). Dostajemy też czas na poznanie innych nomadów jak Dave’a, Lindę May czy Swankie, przez co ta perspektywa zaczyna się poszerzać.

Ale mam pewien problem z tym filmem: zachwycam się realizacją i wykonaniem, ale kompletnie się nie zaangażowałem w tą historię. Cały czas czułem barierę i nie wiem czy to wynika z tematyki, czy może w epizodycznej konstrukcji scenariusza? Chyba raczej to drugie, choć jest kilka niezapomnianych momentów jak wszystkie sceny z Dave’m czy spotkanie z kimś w rodzaju mentora grupy.  W tych momentach biło serce tego filmu. Na pewno miłośnicy kontemplacji znajdą dla siebie bardzo dużo, a reszta powinna zmierzyć się. Choćby ze względu na aktorstwo, które jest przednie.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz