Amsterdam, druga połowa wieku XVII. Do miasta przybywa młoda, angielska dziewczyna – Petronella. Pochodzi z podupadającego rodu, więc aby ratować sytuację finansową musi ożenić się z bardzo dzianym gościem. Trafiło na kupca Johannesa Brandta, który mieszka razem z bogobojną siostrą oraz służbą. Po paru dniach kobiecie udaje się zaadaptować do nowego otoczenia, zaś mąż w prezencie daje jej… miniaturę domu. Nella zaczyna korzystać z usług miniaturzystki, by zamówić przedmioty do domku. Ale z pierwszą przesyłką pojawiają się rzeczy, których nie było w zamówieniu, zaś w domostwie zaczynają dziać się dziwne rzeczy.

Jak BBC bierze się za serial kostiumowy, na pewno będzie wyglądać co najmniej interesująco. Zwłaszcza, że dzieło nakręcił hiszpański reżyser Guillem Morales. A mimo tylko trzech odcinków, dzieje się tutaj bardzo dużo i każdy tutaj skrywa jakieś tajemnice. Od męża (to akurat jest łatwe do rozgryzienia) przez siostrę aż po służących. Więc odkrycie wszystkich tajemnic oraz odnalezienie się w zupełnie innym świecie, gdzie liczą się pozory, religijna hipokryzja i prywatne interesy. Jeszcze większe zamieszanie wywołuje tajemnicza miniaturzystka – blondwłosa kobieta, nosząca cały czas kaptur i pojawiająca się szybko, by z tą samą prędkością zniknąć. Zaś te dodatkowe przedmioty w małym domku wywołują pewien niepokój. Potęguje się on w momencie, gdy te przedmioty/osoby zaczynają pojawiać się w domu. No i kartki z wiadomościami w każdym pakunku – czyżby ktoś tu miał jakieś nadprzyrodzone moce? A może chodzi o coś zupełnie innego?

„Miniaturzystka” na pewno jest serialem o silnym zabarwieniu feministycznym, bo skupia się na kobiecych bohaterkach. Bardzo przekonująco wypada przemiana Nelly (zjawiskowa Anya Taylor-Joy) z naiwnej i dziewczęco naiwnej w pewną siebie, twardą kobietę przejmującą dowodzenie. Jednak największe wrażenie robi tutaj Marin w fenomenalnej kreacji Romony Galai. Wydaje się być prawdziwą panią domu, jest wręcz oschła i bardzo bogobojna, ale też niepozbawiona sprytu, niemal do samego końca skrywająca swoje tajemnice. Mężczyźni wydają się być w zasadzie tłem dla naszych bohaterek (poza solidnym Alexem Hasselem jako Johannesem), nie mający zbyt wiele do roboty.

Co ewidentnie zachwyca w serialu, to warstwa wizualna, niemal przypominająca malarskie obrazy. Tak samo imponująca scenografia, mimo ograniczonej przestrzeni, wygląda zbyt dobrze, żeby ją zignorować. O pięknych kostiumach nawet nie wspominam, przez co niemal wszedłem do epoki. Tak samo twórcy dobrze radzą sobie z budowaniem atmosfery tajemnicy i odkrywaniu kolejnych sekretów, kłamstw, niedopowiedzeń.

Niemniej nie mogę pozbyć się wrażenia, że czegoś mi w tym serialu zabrakło – jakiegoś mocnego uderzenia czy satysfakcjonującego w pełni finału. Nie zmienia to faktu, że „Miniaturzystka” jest serialem powyżej przeciętnej i utrzymującej poziom produkcji BBC.
7,5/10
Radosław Ostrowski
