Gry wojenne

Dzisiaj reżyser John Badham pracuje przy produkcjach telewizyjnych. Ale w latach 80. był bardzo rozchwytywanym filmowcem, realizującym hit za hitem. Tylko, że o niewiele z nich się pamięta. Na pewno taką produkcją była przełomowa „Gorączka sobotniej nocy” z 1977 roku (o niej innym razem) oraz powstałe sześć lat później „Gry wojenne”.

gry wojenne2

Zaczyna się niby spokojnie, gdzie dochodzi do zmiany warty w jakimś punkcie wojskowym. I pojawia się alarm o zagrożeniu atakiem nuklearnym. Trzeba przekręcić klucze i odpalić pociski, ale jeden z oficerów waha się. Czas ucieka i ostatecznie nie decyduje się na przekręcenie klucza. Później okazuje się, że to był tylko test, zaliczony jedynie przez 22% oficerów. Dlatego dochodzi do wyłączenia ludzi z łańcucha decyzyjnego, całkowicie zdając się na komputer zwany WOPR-em. Wszystko pewnie działałoby w porządku, gdyby nie pewien chłopak. David to licealista, mający kompletną fiksację na punkcie gier komputerowych. Chcąc zdobyć dostęp do nowych gier, włamuje się do komputera… WOPR. Myśląc, że znalazł gry, odpala „Globalną wojnę termonuklearną”. I to doprowadza, że wojskowi są przekonani o planowanym ataku Sowietów na USA. Oj, niedobrze.

gry wojenne1

Najbardziej zadziwiające jest to, że – mimo osadzenia akcji w czasach współczesnych twórcom – koncepcja wydaje się niebezpiecznie aktualna. Możliwość włamania do komputera, zbytnia ufność technologii oraz zderzenie mentalności wojskowej z naukową – mieszanka ta może doprowadzić do zagłady. Reżyser z jednej strony serwuje prostą opowieść o (przyspieszonym) dojrzewaniu do odpowiedzialności, gdzie nastolatkowie (tutaj akurat uzdolniony haker) w zasadzie robią, co chcą. I to właśnie nasza dwójka bohaterów (David i jego koleżanka Jenny) podejmuje najrozsądniejsze decyzje.

gry wojenne3

Z drugiej jednak jest to thriller, gdzie jest wojsko, technologia w postaci dużego komputera oraz potencjalny koniec świata w tle. Jak przekonać osoby decyzyjne do zachowania rozsądku? Czy można nauczyć komputer odpuszczenia walki i pokazanie jej bezsensu? Czy należy tylko i wyłącznie opierać się na obrazkach komputera? Niby jest to rozrywkowy film, a pytania zadaje bardzo poważne. I nie wywołuje to żadnego zgrzytu, co nie jest takie proste do osiągnięcia.

Czuć ducha epoki i dzisiaj niektóre „włamania” mogą wydawać się zabawne niż poważne. Ale nie umniejsza to „Grom wojennym”. Film nadal trzyma w napięciu, jest świetnie zagrany i potrafi zmusić do myślenia. Więcej niż tylko zgrabne kino rozrywkowe z lat 80.

7,5/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz