AIR

Filmowcy wielokrotnie pokazywali, że nawet pozornie nieinteresujące historie można (a nawet trzeba) opowiedzieć w sposób ciekawy oraz wciągający. Tak było z „The Social Network” (kto by chciał obejrzeć film o początkach Facebooka?), „Moneyball” (sportowy dramat z perspektywy menadżerskiej) czy „Big Short” (kryzys ekonomiczny). A teraz dostajemy film o tym, jak powstały… buty Michaela Jordana. Oraz jak Nike zrobiło najlepszy interes w swojej działalności.

air1

Jest rok 1984. Wierzcie lub nie, ale Nike nie było aż tak popularną firmą od sportowego obuwia. Jeśli ktoś kupował, to kupowali biegacze lub lekkoatleci. Z kolei w branży koszykarskiej ich wpływy wynosiły… 17%. Czyli mniej niż dominujący Converse oraz ciągle będący trendy Adidas. Jeśli dział koszykarski nic nie zrobi, pójdzie do piachu. Prezes Phil Knight (Ben Affleck) ma do dyspozycji tylko 250 tysięcy dolarów i jak zwykle plan jest taki, by ściągnąć trzech zawodników i liczyć, że któryś z nich spopularyzuje firmę. Wtedy do gry wkracza Sonny Vaccaro (Matt Damon) – łowca talentów, jeżdżący na zawody dla juniorów, analizujący ich grę itd. Ale też i hazardzista z żyłką ryzykanta. Oraz wpada na plan: trzeba przekonać Michaela Jordana, wydając na niego cały budżet. Są jednak pewne komplikacje. Po pierwsze, Jordan uwielbia Adidasy. Po drugie, agent Jordana (Chris Messina) bez umowy nie dopuści do spotkania z młodym graczem. Po trzecie, nikt w firmie nie jest przekonany do tego pomysłu.

air2

Reżyser Ben Affleck po paru latach przerwy znowu chwyta kamerę w dłoń i próbuje dorównać twórcom w/w tytułów. Czyli opowiedzieć pozornie ciekawą niczym oglądanie zawodów w curlingu pokazać tak jakby to był finał Mistrzostw Świata w piłkę nożną. Jak to zrobić? Trzeba pokombinować i być cholernie zdolnym. Debiutujący scenarzysta Alex Convery musiał się naoglądać filmów ze scenariuszami Aarona Sorkina. Bo dialogów jest tutaj wiele, płyną one z naturalnym rytmem i nie naparzają zbyt dużą ilością żargonu specjalistycznego. Poza tym, podobne historie już widzieliście: tylko w konwencji heist movie. Mamy ekipę pod wodzą Sonny’ego, chcącego „wykraść” Jordana dla siebie. Więc nie spodziewajcie się dużej ilości zaskoczeń czy niespodzianek.

air3

To, co zdecydowanie jest najmocniejszym punktem „AIR” jest klimat epoki. Od samego początku czuć, że jesteśmy w latach 80. (szybka zbitka montażowa): od warstwy kolorystycznej minus neony przez bogatą warstwę muzyczną (od Dire Streits przez Mike + The Mechanics i Bruce’a Springsteena aż do Tangerine Dream) aż do rekwizyty oraz scenografię. Czuć przywiązanie do detali, choć technicznie nie ma tu żadnych fajerwerków.

air4

Drugi mocny punkt to aktorzy, którzy grają do jednej bramki i angażują. Matt Damon w roli Sonny to typowy Matt Damon, czyli jest nowszą inkarnacją everymana jaką grał jeszcze kilka lat temu Tom Hanks. I nadal ma w sobie tyle charyzmy i uroku, że kupujemy to bez problemu. Affleck w mniejszej roli prezesa Nike Phila Knighta pozwala sobie na odrobinę luzu, chociaż czasami jak mówi jakieś pierdolety filozoficzne bywa oderwany od rzeczywistości. Dla mnie film skradli absolutnie świetni Jason Bateman (szef marketingu Bob Strasser) oraz zawsze warta uwagi Viola Davis (matka Jordana).

air5

Wyjaśnijmy jeszcze sobie jedną kwestię: skoro to film o stworzeniu butów dla Jordana, czemu nie widzimy Jordana na ekranie. Znaczy pojawia się, ale zaledwie sylwetka, bez skupienia uwagi na twarzy. I ja rozumiem tą decyzję, bo zbyt rozpraszałoby nas od całej historii. I zaczęlibyśmy komentować wygląd sportowca, zamiast mówić o samym filmie. Solidnym filmie, będącym powrotem Afflecka do formy jako reżyser. Pozostaje mieć nadzieję, że na następny film tego utalentowanego filmowca nie trzeba będzie czekać 6-7 lat.

7/10

Radosław Ostrowski

Dodaj komentarz